środa, 25 grudnia 2013

Neko heart attack rozdział 3

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, życzę wszystkim czytelnikom, zdrowia, szczęścia, pogody ducha, szybko zaspokajanej niecierpliwości, związanej z nowymi rozdziałami opowiadań, które czytacie.
Świąteczny rozdział Neko dla Was. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Wasza, A.
Ps. Komentarze się objadły i teraz leżakują... ;)
Pps. Rozdzial niebetowany... nadal nie mogę się z betą skontaktować. Wiem, że jest w tym rozdziale dużo blędów, dlatego po Świętach , jak bede miala dostęp do kompa na dłużej, poprawię je. 



Nastał ranek i Phil czuł się znacznie lepiej. Ciepłe ramiona Konstantina wydawały się bezpieczne i pełne siły niczym mur, chroniący go przed całym światem. Rozpierała go radość, kolory w jego sercu wybuchały za każdym razem, kiedy przypomniał sobie, jaki cudowny dar, został mu ofiarowany.
Na samym początku ich znajomości, szukał potwierdzenia swoich obaw, że to wszystko szybko się skończy, a szczęście wkrótce go opuści. Jednak tak się nie stało. W końcu uwierzył w odmianę losu i zaczął cieszyć się nowym życiem u boku mężczyzny. Miał nadzieję, że już na zawsze pozostanie w tym domu. Kiedy tulił się tej nocy do mężczyzny, jego troski i smutki znikały, zostawało czyste szczęście. Czy tak mogło być już zawsze?
Wysunął się delikatnie z łóżka, by nie obudzić Konstantina, gdyby ten dowiedział się, że miał towarzysza w nocy mógłby być zły. Phil spojrzał jeszcze na śpiącego i wyszedł z pokoju. Idąc korytarzem podziwiał malunki na ścianach, przestawiały Alexa i Konstantina jak byli małymi chłopcami. Uśmiech zagościł na jego twarzy i kiedy wchodził do łazienki, by załatwić potrzeby nie opuszczał jego ust.
Już po nieedługim czasie, położył się w swoim niewygodnym łóżku i przykrył amarantową kołdrą po sam nos, by poudawać jeszcze chwilę, że śpi, nadal czuł zapach Konstantina otaczający go ze wszystkich stron, tak zniewalający a jednak delikatny, zupełnie inny niż jego byłego pana.

Konstantine obudził się w dobrym humorze, ze świadomością czyjejś obecności. Szybko jednak się rozczarował. Dałby rękę sobie uciąć, że czuł obecność Phila w swoim łóżku, jego zapach nadal był w powietrzu, tu, obok niego. Czyżby to był tylko sen? Piękny, rozczulający sen, czy może raczej rozpaczliwe wołanie jego podświadomości o czułość i bliskość z jakąś istotą?
Miał ochotę jeszcze powylegiwać sie w łóżku, ale coś go ciągnęło do pokoju kota. Po co, sam nie miał na to odpowiedzi. Już po chwili stał w drzwiach, patrząc jak spod kołdry wystaje ogon i jego stopy, cała reszta była szczelnie zakryta, co rozczuliło mężczyznę. Podszedł i naciągnął przykrycie na odsłonięte części ciała Neko i uśmiechnął się.
-Konstantine... -Jęknął przez sen... Czuł jego obecność i to zniewalające ciepło, które od niego biło. Pomimo tego, nie chciał otworzyć oczu, by nie okazało się to tylko marą, pragnieniem jego serca.
Ręka mężczyzny powędrowała do uszu chłopaka i dotknęła je lekko, wywołując ciche mruczenie i wystawienie ich na dalsze pieszczoty. Dotykanie i patrzenie na Phila wprawiało mężczyznę w wyśmienity nastrój, a ciepełko kumulowało się w jego ciele. Chęć sprawienia przyjemności temu kotu wydawała się jego motorem napędowym ostatnimi dniami. Ciche pomruki Neko działały na niego rozczulająco i uspokajająco. Kiedy nagle piękne złote oczy otworzyły się, spojrzały zdziwione i jednocześnie roześmiane na głaszczącego go Konstantina.
-Dzień dobry,-Szepnął -Jak się spało? -Zapytał łagodnie. Phil rzucił się na jego szyję i przytulił mocno, roześmiany
-Cudownie, ciepło i milutko. -Odparł, jego mały wewnętrzy diabełek odezwał się i miał ochotę trochę poszaleć, a najbardziej to tulić się do mężczyzny. Miał z czego się cieszyć, za kilka godzin miało przyjść nowe łóżko i wiele innych rzeczy, między innymi zabawek, które dzień wcześniej zamawiali przez internet.
-Dzisiaj przyjdą rzeczy i łóżeczko. -Przytulił się do Kontantina. Tak dawno nie czuł się swobodnie na tyle, by pokazać tę część siebie, lubiącą się bawić i płatać figle. Krył ją w sobie, starając się uchronić przed wszystkim co złe, teraz ona wychodziła na wierzch i nie było nic w tym złego.
-Widzę, że bardzo się cieszysz, -głaskał kota po plecach i co jakiś czas smyrał podniesiony wesoło ogon, na co odpowiadały mu raz po raz słodkie pomruki, złote oczy radośnie błyszczały a co chwilę pojawiały się w nich psotne iskierki. Neko, nadal tuląc się do mężczyzny, miauczał sobie pod nosem.
-A przepraszam Pana bardzo, mógłby Pan miauczeć w moim języku? -Zaśmiał się Konstantine. -O czym tak rozprawiasz?
-A... takie tam... do siebie.. -Uśmiechnął się Phil, co ucieszyło mężczyznę.
-To może jakiś prysznic, co? -Wziął chłopaka na ręce i wstał.
-Ale... rzeczy... -Szepnął zawstydzony kot, jednak poddał się mu, nawet było to miłe, że ktoś o niego w końcu zaczął dbać.
-Twoje piękne futerko, potrzebuje kąpieli -Zaśmiał się Konstantine i otworzył sobie nogą drzwi. Wszedł i posadził kota na sedesie i pogłaskał między uszami.
-Napuść wody, ja zaraz Ci ciuchy przyniosę. Myślę, że już dzisiaj dasz sobie rade sam, prawda?
-Tak. -Uśmiechnął się nieco zastydzony Neko, torchę już przyzwyczaił się, do obecności mężczyzny, kiedy się mył, jednak chciał tez mieć trochę prywatności i czasu tylko dla siebie. Konstantine zdawał się to wyczuwać.
Mężczyzna po chwili wrócił z ręcznikiem i czystymi rzeczami Phila, położył je na pralce. Zerknął na uśmiechniętego chłopaka, wylegującego się w wannie pełnej piany. Kiedy go zobaczył, speszył się trochę.
-Spokojnie sobie siedź, ja pójdę zrobić śniadanie. Naleśniki mogą być? -Zapytał, znając odpowiedź
-Uwielbiam je, a masz wiśniową konfiturę?-Uśmiechnął się
-Zobaczę co da się odnośnie jej zrobić. -Odpowiedział i wyszedł, zostawiając pogrążonego w myślach i szczęściu Neko. Miał dla niego niespodziankę, tylko jeszcze sam nie do końca wiedział czy ucieszy ona kota, czy raczej przestraszy...

Śniadanie pachniało wyśmienicie i nogi Phila same zaprowadziły go do kuchni, gdzie Pani Stenia przygotowywała dla całej rodziny pyszny posiłek. Konstantine siedział już przy nakrytym stole, a naleśniki skwierczały na patelni polanej tłuszczem. Z drugiej storny stołu znajdował się zamyślony Alex, a jego czerwona bluzka kontrastowała z biało-czerwoną kratą na obrusie. Malinowy kubek z kawą, który stał obok, o mało co nie został kilka razy przez nieuwagę chłopaka potrącony.
-O czym myślisz, Alex? -Zapytał nagle jego starszy brat, wcześniej uśmiechając się do Neko.
-O Twoim pomyśle... O cześć Phil. -Dopiero co, zauważył chłopaka, który usiadł naprzeciwko mężczyzny.
-Jakim pomyśle? -Zapytał, ciekawość rosła z każdą chwilą, pomiędzy zadanym pytanią a odpowiedzą, która jeszcze nie padła.
-Wiesz Phil... myślę, że już czas, byś poszedł na kontrolę do doktora Adantina... -Zaczął spokojnie Konstantine -Chciałbym też, zabrać Cię do tej kliniki, gdzie Ci nowe kiełki wstawią i moglibyśmy pobuszować po sklepach... -Mina kota stężała.
-Nie zostawisz mnie, prawda? Trochę się boję. -Powiedział szczerze.
-Oczywiście, ja i Alex, chcemy, żebyś czuł się swobodnie -Odparł mężczyna. To był trudny krok dla Neko, od dawna nie wychodził sam na zewnątrz, poza ogrodzenie domostwa. Od dawna nie był wolny... Może jednak warto zaryzykować?

Kilka godzin później Phil stawiał swoje pierwsze kroki na ulicy, jako naprawdę wolny Neko, inni mogli mu zazdrościć braku przypinki na uchu, lub obroży oraz smyczy, które niestety były częstym widokiem u innych kotów, posiadających właścicieli. Szedł obok Konstantina, jego głowa była wysoko podniesiona. Alex idący obok nich, również był blisko i na prośbę starszego brata, miał oko na Phila. Nie dlatego, że nie chceli by uciekł, bardziej, by nikt z dawnego życia go nie dopadł. Wchodząc do gabinetu Adantina, Phil uśmiechnął się nieśmiało do recepcjonistki.Usiedli czekając na wezwanie, lecz po chwili weszli do środka.
Adantine siedział na swoim wygodnym fotelu, przy biurku, kończąc dopisywać coś do karty poprzedniego pacjenta. Kiedy uniósł głowę i zobaczył swojego przyjaciela, oraz jego podopiecznego uśmiechnął się szeroko.
-Witam mojego ulubionego pacjenta. -Roześmiał się, wskazując mu miejsce na kozetce. -Siadaj przyjacielu. Widzę, że już Neko się lepiej czuje.
-Każdemu, kto tu przychodzi mówisz, że jest Twoim ulubionym pacjentem?
-Wiesz... taki zawód. A tera do rzeczy. Zbadam Cię i porozmawiamy, dobrze?-Spojrzał na Phila, który niepewny miętosił w rękach końcówkę swojej koszulki.
-Zaczniemy od zębów dobrze? -Już po chwili zaglądał w buzie kota, sprawdzając jak wybadały się rany. Potem osłuchał go i zrobił podstawowe badania brzucha oraz nóg. Kiedy zakończył, był zadowolony z wyników.
-Bardzo dobrze się nim zająłeś Konstantine, wszystko się ładnie goi a w buzi nie ma już śladu. Myślę, że można już wstawić nowe kiełki. Za kilka dni Phil, będziesz już zdrowym, wesołym kotem.
-A... mogę już biegać po drzewach? -Zapytał nieśmiało. -Mogę już pracować? -Dodał
-Ze skakaniem po drzewach to się jeszcze wstrzymaj, dobrze? A gdzie będziesz pracować? -Dopytał łagodnie
-W ogrodzie... - Adantin spojrzał na przyjaciela i uniósł brew pytająco. Nie od dziś wiedział, że ten ogród jest oczkiem w głowy mężczyzny.
-Za jakiś tydzień będziesz już mógł. Tylko spokojnie i powoli, nie możesz się przemęczać. -Na koniec wizyty, mężczyźni zamienili jeszcze kilka słów po czym zostawili doktora w gabinecie i wyszli. Neko szedł obok opiekuna wesołym krokiem, a jego ogon powiewał na lekkim wiaterku, podniesiony do góry.
Zakupy były ulubionym punktem programu, cała trójka zgodziła się, że lepiej teraz poszaleć po sklepach, niż po zabiegu wstawienia kiełków, ponieważ Phil będzie lekko nie przytomny i obolały. Już po niedługim czasie wyszli z centrum handlowego z dużą ilością toreb i pakunków, które postanowili zanieść do auta. Kiedy wracali Neko poruszył się niespokojnie i uczepił Konstantina, ściskając mu przedramie, całą swoją siłą.
-Co się stało? -Zapytał mężczyzna, nie rozumiejąc
-On...on tam jest... -Szepnął chłopak, który próbował nie wpaść w panikę. Zauważył najpierw jego buty, bardzo charakterystyczne, dopiero po ułamku senkundy zdecydował się spojrzeć na twarz swojego byłego oprawcy. Ten sam szyderczy uśmiech gościł jego twarz, włosy tej samej długości i czarna kurtka. Obok niego stał jakiś Neko, trzymany na smyczy.
Konstantine również zobaczył mężczyznę i wyplątując się z uścisku, splótł palce swojej ręki z palcami chłopaka i szepnął
-Nie bój się go, nie okazuj tego... Bo będzie miał nad Tobą władzę. Jesteś tu ze mną, nic Ci się nie stanie. -Szeptał mu do uszka, a czułość w oczach, jaką zobaczył chłopak, uspokoiła go. Postanowił dumnie iść, z podniesioną głową i wesoło falującym ogonem na wietrze, trzymając się za ręcę z Konstantinem. Mężczyzna zauważył go i zmierzył obrzydliwym wzrokiem. Jego twarz wygięła się w złości. Z kolei Neko trzymał się spokoju mężczyzn obok, jak ostatniej przystani, nie pokazując jak wiele kosztuje go zachowanie pozorów. Przeszli, nareszcie ta chwila minęła, a cała trójka odetchnęła. Alex jednak nadal był w gotowości, a jako że miał czarny pas w karate bez trudu rozprawiłby się z napastnikami. Konstantine miał wrażenie, że kot, który był obok oprawcy Phila, westchnął tęsknie i popatrzył na nich smutno, jakby sam nie wierzył, że kiedyś i on będzie mógł tak chodzić wolno, bez strachu o własne życie.
Odeszli na bezpieczną odległość, dopiero wtedy Philowi puściły nerwy, rozpłakał się nie wiedząc co dalej zrobić. Od razu silne i czułe ramiona Konstantina przygarnęły go do siebie, głaszcząc jego plecy uspokajająco. Kojący głos mężczyzny szeptał mu do ucha, że był dzielny i spisał się na medal. Na krótką chwilę usta chłopaka i jego opiekuna połączyły się w delikatnym tańcu, a ostatnie łezki zostały starte, przez palce starszego. Kilka całusów później, smutki Phila odeszły w niepamięć a została radość i poczucie bezpieczeństwa. Stawił czoła chociaż trochę swojej przeszłości i nie był wtedy sam.

Znajdowali się właśnie w klinice dentystycznej, gdzie Philowi miały zostać wstawione kły. Chłopak siedział właśnie w poczekalni wraz z Alexem i gawędzili sobie spokojnie, a Konstantine załatwiał sprawy związane z płatnościami. Przez chwilę zapatrzył się na brata i Neko, jak spokojnie sobie rozmawiali, uśmiechnął się do siebie. Adantin powiedział mu kilka godzin wcześniej, że cieszyłby się, jakby byli parą, jednak mężczyzna odsuwał od siebie tę myśl. Phil nie był jeszcze w najlepszym stanie psychicznym i każde zbliżenie do niego mogłoby go przestraszyć. Konstantine nosił w sercu ból, po stracie przyjaciela i nie chciał zastępować go nikim. Byłoby to nie wporządku w stosunku do tej osoby, którą by zastępował Neko. Co prawda co jakiś czas miał ochotę głaskać intensywnie ogon kota, ale powstrzymywał się, żeby robić to w jakikolwiek erotyczny sposób.
Już po chwili powrócił do nich i usiadł obok Phila, uśmiechając się do niego. Słuchał ich konwersacji. Alex opowiadał Neko co nieco o sobie i o tym co robi. A także o pewnym chłopaku, który mu się podobał. Kot nie znał uczucia partnerskiej miłości, dlatego nie wiele mógł mu poradzic, młodszy brat Konstantina doskonale o tym wiedział.
-Braciszku... Daj spokój sobie z tym chłopakiem... Na prawdę. -Powiedział w końcu jego brat. -On nie jest Ciebie wart... nie rozumiem, zakochiwania się w kimś kto pomiata Tobą... naprawdę...
-To nie tak, że pomiata, ale... nie dostrzega mnie i czasami szydzi...
-Konstantine ma racje-Odezwał się Neko. -Nie zasługuje na Ciebie. -Dodał stanowczo. Znał doskonale pomiatanie i wyszydzanie, nie chciał tego nigdy więcej doświadczyć.
-Może się zmieni... mam taką nadzieję. -Westchnął. Nagle Neko spojrzał na chłopaka ostro i ze złością powiedział
-Nie, nie zmieni się! Tacy ludzie się nie zmieniają!-Westchnął - Im szybciej to zrozumiesz, tym będziesz mniej cierpiał. -Dodał już spokojniej, nie chciał by członek jego nowej rodziny cierpiał. Martwi się o młodszego brata Konstantina, lubił go.
Z zamyślenia, wyrwało go wołanie
-Proszę Pana, już można wejść. -Powiedziała lekko zakłopotana pielęgniarka.
Phil podniósł się i zerkając jeszcze na swoich towarzyszy, poszedł do gabinetu...

Po dobrej godzinie, czytania gazet i nudzenia się, lekarz w końcu wyszedł z pomieszczenia.
-Panie Smith, pacjent dopiero wybudza się z narkozy, może Pan już go zabrać. -Powiedział starając się brzmieć taktownie. Usypianie, przy wstawianiu zębów było bardzo częste i nawet były specjalne miejsca do przebudzania się. Jednak pacjenci z reguły dochodzili do siebie kilka godzin, dlatego ich towarzysze ich zabierali wcześniej. Konstantine wszedł do gabinetu i wziął majaczącego Neko, na wpół śpiącego jeszcze, na ręce i żegnając się z obecnym personelem, po wysłuchaniu instruktarzu odnośnie mycia zębów i jedzenia, wyszli, kierując się do samochodu. Ogon kota został owinięty wokół jego nogi, by nie zwisał bezwładnie, a chłopak z zamkniętymi oczami mruczał coś do siebie, co jakiś czas próbując uchylić ciężkie powieki. W końcu skapitulował i tulił się do piersi mężczyzny. Czuł się bezpiecznie, bo mimo otępienia rozpoznawał jego zapach. Kiedy jechali samochodem, Neko zdołał w miarę się oporządzić i wybudzić, pierwsze co zrobił po otwarciu oczu, było macanie językiem swoich nowych kłów, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu.
-Wybudziłeś się już... -Powiedział łagodnie Konstantine.
-Tak... Dziękuję...
-Za co ?
-Za... wszystko... Zrobiłeś dla kogoś, kogo tak naprawdę nie znasz wiele. Dałeś mi nowy świat... nowe życie... -Szepnął
-Nie ma sprawy Kochanie. -Użył tego słowa nieświadomie, na co oczy Phila rozszerzyły się a Alex popatrzył na nich ze zdziwieniem. Po chwili sam Konstantine zorientował się, co powiedział, ale nie chciał by wyszło jeszcze niezręczniej, więc przemilczał sprawę...

Minął miesiąc, a potem następny. Phil czuł się już bardzo dobrze w jego nowym domu, a pobierane lekcje u ogrodnika dawały mu poczucie, że jest potrzebny. Z Konstantinem dogadywali się świetnie, mężczyzna zapewniał mu wszystko, czego chłopak potrzebował i chciał... Na początku denerwowało go to, jednak po kilku rozmowach zgodził się, by mężczyzna zasypywał go prezentami i innymi drobiazgami jak na przykład nowe ciuchy, telefon komórkowy czy garnitur.
Rozmawiali też o przyszłości Neko, który nie chciał iść na studia, uczył się sam w domu dla przyjemności.
Zarobione pieniądze odkładał, część z nich oczywiście dorzucał do jedzenia i próbował czegoś na wzór czynszu, ale wtedy tak mocno pokłócili się z Konstantinem, że chłopak zrezygnował z tego. Kłótnia o pieniądze, była ich pierwszą, a za razem mieli nadzieję, że ostatnią. Mimo, że nie byli razem, Alex uważał, że to tylko kwestia czasu. Już dawno przyłapał Neko, jak zakrada się do sypialni jego starszego brata, tulić się, oczywiście nic nie wspomniał mężczyźnie, ponieważ Phil prosił go o to. Sam uważał, że obaj powinni się dogadać wreszcie i przyjąć do wiadomości uczucia, ale nie zamierzał się w to wtrącać.
Sam miał bardzo duży problem ze swoim ukochanym. Był nim niesamowicie przystojny, szatyn... Dante Jones. Gwiazda i kapitan siatkówki, jego „kumpel” z drużyny uczelnianej, rok starszy od niego. Lekko mówiąc, nie dogadywali się, właściwie to Dante próbował zmiażdżyć Alexa na każdym kroku, udowadniając mu, że nie umie grać i jest nikim. Chłopak przez to bardzo dużo trenował, nadwyrężył sobie nawet ścięgno, przez co nie mógł trenować. Jones próbował wtedy pozbyć się go z drużyny, na szczęście trener się nie zgodził.

Phil wszedł właśnie do kuchni, by coś przekąsić. Wyspał się dzisiaj, jak każdej nocy, odkąd sypia z Konstantinem. Uśmiechnął się do Alexa, siadając na krześle
-Jak tam? Nadal wzdychasz do tego Jonesa? -Uniósł brew, pytająco.
-Ta... cholera, ten dupek chce się mnie pozbyć, wbija mnie w podłogę za każdym razem, a teraz chce mnie wyrzucić z drużyny... A ja nie potrafię o nim zapomnieć
-Nie wiem, co Ci poradzić... olej go...
-Łatwo powiedzieć... a właśnie, mój brat Cię już nakrył na zakradaniu się do jego łóżka nocami?Nie wierzę, że to robisz, od dwóch miesięcy -Jak na nieszczęście Konstantine właśnie chciał wejść do kuchni, jednak słyszac słowa brata, powstrzymał się.
-Ne ee... nie chcę by wiedział... Chyba bym się spalił ze wstydu... -Odpowiedział Neko.
-Szkoda... znasz moje zdanie na ten temat... -Dodał Alex. Phil wziął jabłko i umył je w zlewie, w tym czasie mężczyzna odczekał chwilę i wszedł do pomieszczenia.
-A wy co się lenicie? -Zapytał wesoło, świadomość, że kot naprawdę był u niego w nocy, sprawiała, że miał dobry humor. Tej nocy, postanowił to wykorzystać.


Neko jak zwykle zakradł się do pokoju mężczyzny, położył się na łóżku i zasnął, delikatnie tuląc się do niego. Konstantine udawał jednak, że śpi, tej nocy miał zamiar zasnąć, ze świadomością, że ten ponętny kotek jest z nim w jego sypialni naprawdę.
Po dłuższej chwili, kiedy młodszy zasypiał, zaczął delikatnie gładzić go po plecach i przygarnął do siebie mocniej. Zapatrzył się na niego przez dłuższy czas, aż Neko, czując na sobie czyiś wzrok, otworzył oczy.
-Dzień dobry, -Szepnął czule Konstantine...
-E... ooomm... Hej... -Odparł zakłopotany. Nie wiedział, co teraz zrobić, uciec czy zostać. Nie wyobrażał sobie już nocy bez ciepłych ramion i drugiego ciała obok siebie.
-No i pomyśleć, że dwa miesiące, noc w noc myślałem, że mi się śnisz... -Zachichotał, szczęśliwy. -I już od teraz nie dam Ci spać gdzieindziej. -Przytulił zawstydzonego chłopca do siebie i musnął palcami psotnie jego ogonek, który samoistnie pomiział go po udzie. Mężczyzna zadrżał na tą delikatną pieszczotę.
W pewnym momencie, po dłuższej chwili patrzenia sobie w oczy, ich usta zetknęły się ze sobą, na moment, w delikatnym, jednak stanowczym pocałunku. Ciała zaczęły ocierać się o siebie ochoczo, a ręce dotykały miejsc, które potrafiły dosięgnąć. Neko mruczał, kiedy język mężczyzny wśliznął się we wnętrze jego ust, badając je raz po raz.
Od dwóch miesięcy, przemykali między sobą, dotykając się niby przypadkiem, całując niekiedy, gdy Phil dziękował mu za coś. Uczucia kota nie były jednoznaczne, bo wciąż się obawiał bliższego kontaktu, ale z drugiej strony, Konstantine okazał mu tak wiele czułości, że chłopakowi serce pękało z radości, za każdym razem, gdy na niego patrzył. Nie wyobrażał sobie bycia z nikim innym. Tak samo z resztą jak mężczyzna,  uwielbiał Phila i nie chciał go stracić, za nic na świecie.
Leżeli wtuleni w siebie, całując się namiętnie i ocierając o sobie, pierwszy raz Phil, od bardzo dawna, miał ochotę na jakiekolwiek pieszczoty.
-K...Konstantine... Ja... -Wyszeptał, przerywając pocałunek.
-Wiem... Słodki...-Odpowiedział mu łagodnie
-Ale... -Znów całus, tym razem płytki
-Wiem... Nie bój się... -W słowach mężczyzny był taki spokój, że Philowi się udzielił od razu-Czuj... -Dodał ponownie wtapiając się w jego chętne usta.
Po kilku minutach, Neko jęczał, kiedy wprawna ręka mężczyzny dotykała ich penisy, mając w głowie tyle doznań, że mógłby od nich zemdleć. Nigdy wcześniej nie był tak cudownie dotykany i nikt nie dostarczał mu takiej przyjemności. Słodkie usta kochanka całowały jego szyję, obojczyk i szczękę. Phil przytulał go mocno, nie mogąc już nad sobą panować. Orgazm pędził z zawrotną szybkością w jego stronę.
-Konst... ja już.... -Wyjęczał rozpaczliwie
-Dojdź kochanie... ja już też... -Kilka szybkich ruchów i kot osiągnął spełnienie z ni to ludzkim, ni to kocim, głośnym jękiem, spinając wszystkie swoje mięśnie. Jego oczy, przymknięte, zachrypnięty głos i rozchylone usta posłały impuls do ciała mężczyzny, który również jęcząc doszedł, naznaczając ich ciała.