piątek, 29 listopada 2013

Neko heart attack Rozdział 2

Wersja poprawiona, betowana przez Mariko. Mam nadzieję, że ją polubicie.
A.



Obudził się wypoczęty, niesamowicie głodny, na dodatek bardzo chciało mu się siku, a w pobliżu nie było nikogo. Przewrócił się na plecy i zaczął miauczeć, by zwrócić czyjąś uwagę. Już po chwili w drzwiach pojawił się Konstantine. Spojrzał czule na młodszego i uśmiechnął się. Zastanawiał się przy okazji, co mógłby zrobić, żeby pokój, a później także willa, była bardziej przyjazna dla Neko. Nie znał upodobań Phila, a tym bardziej nie miał pomysłu, co mogłoby mu, na przykład, zaszkodzić.
Z zamyślenia wyrwał go cichy głos.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz? - Wtedy Konstantine zorientował się, że rzeczywiście nieświadomie skierował na chłopaka swoje spojrzenie.
-A, tak tylko wpadłem na pomysł, ale powiem Ci o nim później... Wołałeś mnie. Coś się stało?
-Siku... - powiedział nieśmiało. – A nie chcę gmerać przy kroplówce... - Dodał, na wypadek gdyby mężczyzna go nie zrozumiał. Konstantine podszedł do Phila i odpiął mu rurkę z płynem. Zauważył już znaczną poprawę i wiedział, że niedługo Neko wyzdrowieje. Dodatkowo przyjrzał się jego buzi, przypominając sobie, że już niedługo będzie miał wstawione nowe kiełki.
-Jak tylko Ci się poprawi w pyszczku, to pójdziemy wstawić ząbki, tak żebyś mógł spokojnie jeść wszystko i czuł się swobodnie - pomógł mu wstać i poszli razem do łazienki.
-Jak Twój ogonek? - Usłyszał, idąc za Konstantinem długim korytarzem - mijając drzwi prowadzące do gabinetu oraz pokoju swojego właściciela. Chłopak wreszcie mógł się rozejrzeć po tej części willi.
-Boli... martwi mnie, że jest wyskubany w wielu miejscach... „Ogon jest chlubą Neko”... Tak mi mama mówiła, a mój jest brzydki. - Konstantine westchnął na te słowa. Zatrzymał się przed drzwiami i otworzył je.
-Wcale nie jest. Zostawić Cię samego? - Zapytał.
-Mógłbyś być obok... gdybym sam nie dał rady czegoś zrobić? - Odpowiedział pytaniem, niepewny siebie jeszcze, Phil. Bał się przebywać sam w łazience, ale nie umiał się do tego przyznać.
-Boisz się, prawda? – Zauważył Konstantine. Nie miał pojęcia, dlaczego Neko miałby się bać przebywania samemu w tym pomieszczeniu, jednak wolał teraz o to nie pytać. - Nie chcesz o tym rozmawiać, rozumiem. Nie musimy. - Uśmiechnął się łagodnie. - Zostanę z Tobą. - Usiadł na sedesie, nie patrząc na Phila, by dać mu trochę prywatności, chłopak i tak był bardzo zawstydzony samą jego obecnością. Dodatkowo denerwowało go, to że sam nie mógł robić wielu rzeczy. Konstantine zdawał sobie z tego sprawę, dlatego starał się oszczędnie mu pomagać, by mały nie czuł się jak kaleka. Phil był mu za to wdzięczny.
-Wszystko w porządku? - Zapytał mężczyzna. Nie patrzył na Neko, tylko zastanawiał się nad zmianami w jego pokoju.
-Tak... O czym myślisz... Panie? - Szepnął zawstydzony.
-Kotek, nie jestem Twoim Panem. Jestem Konstantine. Zastanawiam się, jaki kolor lubisz, jakie byś chciał zasłony...
-Lubię czerwony, zielony i lawendowy... - Odpowiedział cicho. Bardzo był ciekawy, co mężczyzna wymyślił. Bał się zapytać, jednak po chwili nie wytrzymał.
-Dlaczego mnie pytasz?
-Chciałbym zrobić drobne zmiany w Twoim pokoju, chyba że chciałbyś większe. Może sprawdzilibyśmy w Internecie jakieś meble, co? - Zerknął na chłopaka, który aż pisnął ze szczęścia. Był bardzo podekscytowany, bo oznaczało to, że Konstantine pozwoli mu zostać na dłużej w jego domu. Podszedł do chłopaka i spojrzał na niego, na jego twarz. Delikatne rumieńce pojawiły się na przejętej twarzy Neko. Pierwszy raz od wielu lat jego oczy tak błyszczały.
-Mo...może nowe łóżko...- Spojrzał mężczyźnie w oczy. – To jest.. niewygodne... – Dodał niepewnie.
-Oczywiście, trzeba było mówić od razu. Kupię Ci najwygodniejsze wyrko na świecie. - Roześmiał się Konstantine i wziął gąbkę. - Umyć Ci plecy?
-Tak... proszę, sam sobie z tym nie poradzę...- Na twarzy Phila pojawił się ciemny niczym pomidor rumieniec. Dzięki podrapaniu chłopaka za uchem, z gardła młodego wyrwało się głośne, zadowolone mruczenie. Już po chwili mruczał na całego, kiedy jego plecy były myte delikatną gąbeczką. Mimo traumatycznych doświadczeń, uwielbiał być dotykany w taki sposób. Czuł się wtedy potrzebny i doceniany, jakby nie był tylko głupią seks-zabawką swojego (byłego już teraz) pana. Neko bardzo pragnął czułości i bliskości z innym człowiekiem, takim, który nie chce mu zrobić krzywdy.
Już po kilkunastu minutach siedzieli w kuchni, jedząc pyszne śniadanie. Phil był bardzo podekscytowany rozmową z Konstantinem. Cieszył się na wszystkie zmiany, o których rozmawiali od czasu kąpieli.
-Ale... Ale naprawdę, mógłbyś mi takie coś zrobić? - Dopytywał się. - Bo, ja bardzo lubię się bawić... i... i... jakbyś mi zaczepił na górze jakieś coś, to bym się bawił... może włóczkę, albo jakiś sznurek...?
-Co tylko zechcesz. Ale musimy pomyśleć co można by podpiąć. Jesteś pewien, że włóczkę? Mogę Ci kupić wszystko, mały. Lubisz polować, co? - Zaśmiał się. - Pewnie wspinać też. -Patrzył na roześmianego chłopaka. Miał plan by na jednej ścianie zamontować mu coś do wspinania, ale nie miał jeszcze pojęcia co. A Neko...pierwszy raz tak się z czegoś cieszył. Chciał szybko zjeść śniadanie, by móc poszukać wraz z Konstantinem w Internecie rzeczy dla niego.
-Wiesz, pójdziemy za kilka dni na zakupy, żeby kupić Ci jakieś ciuchy, wstawić kiełki i może wstąpimy do fryzjera. Zadbałby o Twoją czuprynkę, może też poradzi coś na wygryzienia na ogonku.
-Naprawdę? – Oczy Neko zalśniły szczęściem. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - Powtarzał jak mantrę chłopak. Jego życie było teraz zupełnie inne, lepsze - przynajmniej na razie. Ale ufał Konstantinowi, pierwszy raz zaufał komuś oprócz rodziców, tak całkowicie, zdając się na czyjąś łaskę. Czuł, że mężczyzna jest dobrym człowiekiem, inaczej nie robiłby dla niego tylu rzeczy, nie obiecywałby niczego. A teraz mieli przed sobą wspólne życie, pod jednym dachem. Pod wpływem nagłego przypływu radości Phil wstał i podszedł do starszego, patrzył przez chwilę na niego, czekając na coś. Mężczyzna zrozumiał i rozłożył ramiona, a Neko wtulił się w niego ufnie, mrucząc, na krótką chwilę. Bardzo bał się dotyku i bycia blisko kogoś, jednak Konstantine był dla niego kimś wyjątkowym, był jego wybawcą. Po chwili jednak odsunął się od niego lekko przestraszony, co było przecież zrozumiałe. Mężczyzna był zaskoczony gestem chłopca, nie spodziewał się że tak głęboko zraniony maluch tak szybko mu zaufa, a nawet spróbuje to okazać w jakiś sposób.
-Zjedzone? - Zapytał, kiedy malec wrócił na swoje miejsce.
-Tak, możemy już iść? Proszę, chodźmy szukać tych rzeczy... - Podrygiwał na krześle. Mężczyzna widząc jego podekscytowanie i te iskierki w oczach, wstał i razem poszli do jego pokoju. Po włączeniu laptopa i otwarciu kilku ciekawych stron, zaczęli przeglądać różne gadżety. Philowi podobały się zabawki. Wyobrażał już sobie, jak to będzie, jak będzie się nimi bawić, chciał już znać to uczucie przyjemności i podniecenia towarzyszącego zabawie. Nie pamiętał za dużo chwil, kiedy mógł być taki beztroski i roześmiany, brakowało mu tego w życiu. Dopiero teraz poczuł, że jednak może to mieć w miarę normalne życie, bez upokorzenia i bólu. Tylko musiał się starać, by tego nie popsuć. Musiał być najlepszym kotem na świecie, żeby go chcieli.
Z kolei Konstantine przeglądając strony i zerkając na chłopaka, wiedział, że zrobi wszystko by malec był tu szczęśliwy. Bez względu na opinię innych, słuchał swojego serca, a ono podpowiedziało mu, by iść tą drogą.
-Co myślisz o tym łóżku? – Zapytał, widząc przepiękne łóżko z baldachimem i materacem wysokiej jakości. Rama była ozdobiona motywami kwiatowymi, a chłopak widząc to, pisnął z zachwytu.
-O matko jest piękne! Chcę je bardzo! Proszę! - Jego oczy lśniły a ciało zaczęło podrygiwać z radości. Spojrzał na cenę i posmutniał. Nie chciał naciągać mężczyzny na swoje fanaberie. - Wiesz... może przeglądajmy dalej... - Mężczyzna również spojrzał na cenę i domyślił się, o co chodzi. Nie miał jednak zamiaru oszczędzać na Neko. Skoro młody tak zareagował, to znaczy że musi mu je kupić. Już po chwili, za kliknięciem przycisku „kup” dodał produkt do koszyka. Zszokowana mina Phila była bezcenna, zwłaszcza jak zadzwonił telefon. Był to sklep, który internetowo sprzedawał różne rzeczy. Mieli dokładnie ustalić, kiedy ma przyjść dostawa i jakie są dokładne wymiary. Kiedy Konstantine skończył rozmawiać, wrócił do komputera i spojrzał na Phila.
-To co, dalej kupujemy? – Mały, będąc tak szczęśliwy, nie mógł się powstrzymać i dał Konstantinowi buziaka w policzek. Kiedy jego mięciutkie wargi dotknęły skóry mężczyzny, jego zmysły zaszalały, a on sam doznał głębokiego szoku. Sam Phil dopiero po chwili zorientował się, co zrobił i zawstydził się niemiłosiernie. Pokręcił się niespokojnie na krześle i spojrzał przejęty na ekran laptopa. Konstantine uśmiechnął się, nadal czując tę miękkość oraz ciepło w tym miejscu, ale również w sercu mężczyzny.
Po dwóch godzinach siedzenia przy komputerze Konstantine kupił wszystko co było mu potrzebne do przeróbki pokoju malucha, oraz wszystko to, co chłopak sobie wymarzył. Phil był szczęśliwy, jak nigdy przedtem. Po obiedzie mężczyzna wziął Neko na krótki spacer po ogrodzie. Chciał pokazać mu kwiaty oraz zacząć powoli przyzwyczajać go do wychodzenia. Młody bał się na początku, jednak kiedy znalazł się w ogromnym ogrodzie, zatracił się w wąchaniu pąków najróżniejszych roślin oraz podziwianiu ich piękna. Kilka razy kichnął pod wpływem pyłku, co rozbawiło Konstantina i rozczuliło w tym samym czasie. Phil był taki uroczy w tym wydaniu, widać było, że uwielbiał kwiaty. On sam kojarzył się mężczyźnie z nierozwiniętym pąkiem wiosennego kwiecia. Zapatrzył się na niego, aż chłopak speszony zapytał:
-Mam coś na twarzy? - Nie rozumiał, dlaczego starszy mógł mu się przyglądać.
-Nie, po prostu się zamyśliłem. - Czuły uśmiech pojawił się na twarzy mężczyzny, powodując u Phila nieśmiałe rumieńce. Neko odwzajemnił się tym samym i po chwili wrócił do zapoznawania się z roślinami, uwielbiał je, zwłaszcza kolorowe kwiaty, ale także drzewa. Kiedy był mały, siadywał na gałęziach. Co za tym idzie, to właśnie drzewa kojarzyły mu się z beztroskim dzieciństwem.
Zagłębili się w miejsce, gdzie ogród robił się jeszcze bardziej kolorowy. Rosły tam przeróżne rośliny i drzewa, oraz stała wielka altana. Usiedli wewnątrz. Neko wziął głęboki oddech, był tak oczarowany tym wszystkim. Mógłby w tym ogrodzie zamieszkać.
-Tu jest tak pięknie. Uwielbiam to miejsce. -Westchnął, jego oczy płonęły z zachwytu.
-Dziękuje, bardzo się staramy, żeby taki pozostał. - Odpowiedział mu mężczyzna, uśmiechając się do małego. Phil poczuł, że chce się dowiedzieć czegoś więcej o swoim wybawcy.
-Konstantine, mógłbyś mi powiedzieć, czym Ty się zajmujesz? - Zapytał nieśmiało.
-Chyba już czas, żebym Ci powiedział. Jestem prezesem dużej firmy komputerowej. Moi rodzice byli jej właścicielami, a kiedy umarli, ja i Alex ją przejęliśmy. Mam 28 lat, a Alex 20. Mieszkamy w tym domu od dzieciństwa, a ogród założyła moja mama. Staramy się go utrzymać tak pięknym jak za czasów naszego dzieciństwa. Służba też jest tu od dawna. Moi rodzice byli bardzo honorowymi ludźmi. Nie jesteś pierwszym Neko w tym domu...
-Naprawdę? - Zdziwił się chłopak - To gdzie on teraz jest? – Dopytywał.
-Zmarł. Tak jak Ty, uciekł od pana, a potem przygarnęliśmy go. Wychowywałem się z nim przez kilka lat, byliśmy jak bracia. Potem niestety jego były pan go dopadł i zamęczył... Umarł na śmietniku, nikt mu nie pomógł... Wszyscy go szukaliśmy, a po wielu godzinach znaleźli go nasi pracownicy. -Zasmucił się.
-Przepraszam, że zapytałem. Nie gniewaj się.
-Nie gniewam się. To było wiele lat temu. Bardzo to przeżyłem, ale obiecałem sobie, że nigdy nie zostawię Neko w potrzebie, nie dopuszczę więcej do takiej sytuacji.
-Rozumiem. - Odpowiedział zamyślony Phil.
-Nie bój się, nie dam Cię skrzywdzić. Nie podzielisz losu Emira. Obiecuję Ci to. - Uśmiechnął się do malucha. Też chciał się czegoś o nim dowiedzieć. -Teraz Twoja kolej. Powiedz mi, jak żyłeś, zanim trafiłeś do swojego pana.
-Byłem ja, rodzice i moja siostrzyczka. Mimo, że byliśmy biedni, miałem szczęśliwe dzieciństwo, czułem, że rodzice bardzo mnie kochali. Starali się dla nas. Jednak kiedy przyszli handlarze Neko, zabili całą moją rodzinę, łącznie z siostrzyczką, a mnie zabrali i sprzedali. Nie miałem nawet czasu na przebolenie tego, bo od razu zaczęło się piekło. - Zadrżał na samo wspomnienie. - Na początku myślałem, że na to zasługuję... Potem, gdy umarł mój przyjaciel, zrozumiałem, że tak nie jest…
-Rozumiem, nie musisz więcej mówić. Chciałbym się jeszcze dowiedzieć, ile masz lat. – Konstantine nie był w stanie sam tego określić.
-17. Jeszcze. Za kilka miesięcy będę już pełnoletnim kotem. - Odparł Phil. - Mówiłeś, że mogę tu zostać... – Było mu tutaj dobrze, bardzo dobrze.
-Oczywiście, że możesz - Odpowiedział od razu mężczyzna.
-Dziękuję, ale jeśli mam tu zostać, chcę pracować. - Powiedział butnie. - Nie chcę być tu za darmo i na czyjejś łasce. -Dodał całkiem poważnie. Konstantine uśmiechnął się na taki obrót spraw. Wiedział, że tak dumne stworzenie nie będzie chciało korzystać z jego uprzejmości i pieniędzy. Miał już nawet pomysł, co Neko mógłby robić.
-Spodziewałem się tego po tak dumnej i honorowej istocie jak Ty. - Uśmiechnął się łagodnie. - Nieprzypadkowo zabrałem Cię do ogrodu właśnie teraz. Zauważyłem, że bardzo lubisz kwiaty i drzewa. Dlatego mam pewną propozycję. Mój ogrodnik jest już starszym mężczyzną, nie jest w stanie spełniać wielu obowiązków, więc, jeśli będziesz chciał, to, kiedy dojdziesz do siebie, możesz zacząć u niego nauki, by potem, gdy przejdzie na emeryturę, dbać o ogród. - Oczy Phila rozszerzyły się w niemałym szoku. Nie spodziewał się tego. Bardzo chciał od dziecka zajmować się roślinami, ale to przewyższało jego najśmielsze oczekiwania i marzenia. Miałby dbać o tak cudowny zakątek świata jak ten ogromny ogród.
-Jejku, naprawdę miałbym się zajmować tym miejscem? - Powtórzył nie mogąc w to uwierzyć. - O mamusiu, to najszczęśliwszy dzień mojego życia, zawsze chciałem być ogrodnikiem! - Jego oczy znów błysnęły szczęściem i radością. Tym razem jednak rzucił się na szyję zaskoczonego Konstantina, tuląc się do niego i szepcząc: Tak, tak, tak! Zajmę się tym ogrodem z największą ochotą. - Gdyby można było wybrać najszczęśliwsze stworzenie świata, w tym momencie byłby nim Phil, dziękujący losowi za bycie uratowanym przez tak cudownego i dobrego mężczyznę. Teraz to właśnie on stwarzał mu cały świat, jego świat, pełny radości i szczęścia, nie tylko ze względów materialnych ale także samego podejścia i czułości. Neko był przy nim coraz bardziej swobodny, co bardzo dziwiło mężczyznę. Nie spodziewałby się, że malec tak szybko mu zaufa, będąc po tak traumatycznych przeżyciach. A jednak coś sprawiało, że Phil wiedział, iż jest bezpieczny i nie obawiał się, że zostanie przez Konstantina skrzywdzony albo odepchnięty.
Tulił się długo do mężczyzny, był tak spragniony bliskości i czułości, że jak tylko między nimi występował tego typu kontakt, kotek od razu lgnął do niego, nie chcąc żeby ta chwila się kończyła. Starszy nie zrobił nic poza objęciem go i przytuleniem, dając chłopakowi pole do manewru. Nie chciał go spłoszyć. Właściwie sam także pragnął bliskości malca. Neko był miłym prezentem dla niego od losu, kimś, kim mógłby się zająć i dbać o niego. Miał dużo pieniędzy, dlatego nie przejmował się sprawami finansowymi, teraz chciał tylko by jego gość, a już niedługo towarzysz domostwa, czuł się tu jak najlepiej. Rzeczywiście, Neko przypominał mu Emira, jednak był bardziej energiczny niż jego przyjaciel z dawnych lat. Emir był bardzo zamknięty w sobie i niedostępny, ponury. Mężczyzna nie dziwił się temu, ponieważ on także przeżył wiele w swoim życiu. Jednak kiedy spotkał Phila, nie spodziewał się takiej bomby pozytywnych emocji, a tym bardziej istoty z zadatkami na prawdziwy tajfun. Jego życie w ciągu tych kilku dni zostało przewrócone do góry nogami.
Długo jeszcze siedzieli i rozmawiali o różnych rzeczach. Neko był bardzo swobodny i nawet przyszedł mu do głowy pomysł by poskakać po drzewach. Wiedział, że jeszcze nie może, jednak za kilka dni, gdy mu się polepszy, będzie to możliwe. Nie mógł się doczekać. Konstantine opowiadał mu o swojej pracy, o tym jak jego rodzice założyli firmę oraz o jego przyjacielu Adantinie, który był u niego niedawno. Phil słuchał z uwagą, chcąc wiedzieć o starszym jak najwięcej.
-Ty i doktor Adantin - byliście razem? - Zapytał zdziwiony.
-Byliśmy, jednak w liceum stwierdziliśmy, że wolimy zostać przyjaciółmi. Za bardzo baliśmy się, że nasz związek skończy się w jakiś drastyczny sposób i nie będziemy potem w stanie się przyjaźnić, co było dla nas bardzo ważne. - Odpowiedział mu szczerze. Nie ukrywał tego przed nikim. Tego, że jest gejem także. Nigdy nie pożądał kobiet, nie próbował się z nimi umawiać, nie pociągały go.
Neko zamyślił się na chwilę, po czym przyznał się do czegoś.
-Ja nie wiem, czy jestem gejem, czy nie. To dziwne, ale nigdy nie miałem szansy...- Tu spojrzał z obawą, że Konstantine go wyśmieje. Nic takiego jednak się nie stało.
-Wszystko przed Tobą, mały. - Uśmiechnął się łagodnie. - Ktokolwiek zyska Twoje serce, będzie wielkim szczęściarzem.- Promienny uśmiech rozkwitł na twarzy Phila, nikt nigdy mu tego nie powiedział. Aż dziwny, choć przyjemny dreszcz przeszedł po jego ciele.
Obiad minął im w bardzo przyjemnej atmosferze, zjedli go razem z Alexem. Neko czuł się trochę niekomfortowo w towarzystwie brata mężczyzny, jednak po niedługim czasie rozluźnił się nieco. Zwłaszcza, że Konstantine mówił o nowym łóżku dla chłopaka. Natomiast młodszy brat mężczyzny patrzył na nich obu, upewniając się do swoich przeczuć odnośnie tych dwojga.
Po posiłku przyszedł czas na medykamenty. Mężczyzna sam zajmował się Neko. Smarował mu rany i podawał tabletki. Kiedy smarował jego wnętrze, z ulgą poczuł, że w środku jest już lepiej - wszystko powolutku się goiło. Sam chłopak lepiej znosił tę procedurę. Konstantine miał nadzieję, że już niedługo nie będzie musiał naruszać jego intymnej sfery; nie było w tym nic erotycznego, a dodatkowo sam Konstantine nienajlepiej czuł się z palcami w jego odbycie. Nie dlatego, że go to brzydziło, jednak uważał, że takie zabiegi przeznaczone są dla kochanków. Nie ważne w jakich okolicznościach miałoby się to odbywać, to jednak. Kiedy skończyli, Neko jeszcze raz poszedł do ogrodu, tym razem już sam. Konstantine postanowił popracować trochę, bo wziął sobie wolne, kiedy malec się u niego pojawił. Nie miał nic przeciwko spędzaniu większej ilości czasu w domu, razem z tym słodkim stworzeniem.
Kompletnie zatracony w papierach nie zauważył, że już nastała pora kolacji. Już miał wstawać i kierować się do kuchni, kiedy ktoś lekko zapukał do drzwi.
-Proszę. - Powiedział i… stanął jak wryty. W drzwiach pojawił się Phil z tacą i dwoma talerzami, na których była parująca jajecznica, z szynką, pomidorem oraz cebulką. Jej zapach był powalający a Pani Stenia, kucharka, dała z siebie wszystko.
-Nie przyszedłeś, to przyniosłem nam jedzenie. Nie masz nic przeciwko? - Zapytał nieśmiało.
-Oczywiście, że mi to nie przeszkadza, cieszę się, że o mnie pomyślałeś. Wejdź, usiądź, zjemy razem. -Wziął od Neko tacę i położył na stole. Usiedli obaj na wygodnych krzesłach i zjedli ze smakiem wszystko, co mieli na talerzach.
-Dawno nie jadłem tak wspaniałych rzeczy. - Zachwycał się Phil. - Dziwne, że jedzenie bez moich kłów nie sprawia mi problemów. - Dodał wkładając duży kawałek jajka do buzi. Konstantine stwierdził, że to jest bardzo urocze i roześmiał się.
-Tak. Pani Stenia jest z nami już od dawna. Nikt w całym Krakowie nie gotuje tak dobrze, jak ona. -Odrzekł dumnie. Bardzo lubił swoją służbę, wszyscy byli bardzo wykwalifikowani i lojalni. Mężczyzna w zamian był dla nich dobry i sprawiedliwy, w porównaniu z innymi Panami, oraz bogatymi ludźmi. Służba nie mogła powiedzieć o swoim pracodawcy złego słowa.
-Nie mam porównania, ale uwielbiam jej jedzenie. Jest cudowne. – Tym razem to kawałek chleba powędrował do pyszczka kota. - Niedługo będę szedł spać, pomógłbyś mi się umyć? - Zapytał już całkiem swobodnie.
-Oczywiście. - Odparł mężczyzna. Cieszył się, że chłopak już nie wstydził się go prosić o takie rzeczy. Kiedy zjedli, Konstantine pomógł umyć się Neko, który trochę popluskał się w wodzie, co uwielbiał robić, kiedy był mały. Wyglądał przy tym tak uroczo, wręcz zachwycająco, co nie uszło uwadze mężczyzny. Potem już grzecznie położył się do łóżka, rozmyślając nad dzisiejszym dniem. Bardzo mu się tu podobało, a każda chwila przynosiła szczęście.
Jednak noc nie była dla niego tak łaskawa. O ile Konstantine zasnął od razu po położeniu się spać, chłopak nie mógł zasnąć. Najpierw z podekscytowania, potem już ze strachu. Ciemność przyniosła demony przeszłości, a sen - koszmary. Długi czas przewracał się z jednego boku na drugi, by potem budzić się spocony. W końcu nie wytrzymał. Przyśnił mu się jego były pan, zabierający mu wszystko co ma teraz, Konstantina, poczucie bezpieczeństwa, nawet pyszne jedzenie. Tego znieść nie mógł, a jedyną bezpieczną ostoją był dla niego mężczyzna. Wstał przerażony i zmęczony, powędrował do pokoju wybawcy, otworzył cicho drzwi i wszedł do środka. Podszedł do jego łóżka i z wielką trwogą wsunął się pod kołdrę, tuż obok mężczyzny. Już po chwili został mocno wtulony w Konstantina, jego bezpieczne ramiona otuliły chłopca dając mu uczucie spokoju i rozluźnienia.
Konstantine miał bardzo miły sen - Phil jest w jego łóżku i wtula się w niego. Było mu wtedy tak błogo, przygarnął od razu maleństwo do siebie i poczuł jego pyszczek na swoim torsie. Przy tak dobrym śnie noc nie mogła być zła.
Rano Phil obudził się wcześniej niż Konstantine. Miał nadzieję, że nie obudzi go, wychodząc z łóżka. Wysunął się spod kołdry delikatnie, zmierzając do drzwi, otworzył je bardzo cicho i również tak samo zamknął. Udał się do łazienki, zrobił siku i wrócił do swojego pokoju. Cieszył się, że w tych czułych ramionach nic złego mu nie groziło. Wtedy przyszedł mu do głowy pewien plan. Jeśli przemykałby się niepostrzeżenie do łóżka Konstantina i wychodził z niego przed obudzeniem się mężczyzny, nie śniłyby mu się koszmary. A mężczyzna wcale nie musiałby o tym wiedzieć.

Neko miał nadzieję, że ten nigdy się nie dowie... inaczej maluch spaliłby się ze wstydu.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Neko Heart Attack rozdział 1

Zapraszam, na pierwszy rozdział


Kiedy Konstantine wszedł z powrotem do pokoju, Neko spał smacznie, mężczyzna miał czas, by przyjrzeć się chłopakowi. Był mizernej postury, widocznie wygłodzony i zabiedzony. Ktoś musiał bardzo go skrzywdzić w przeszłości, to było widać. Zastawiał się jak można by mu pomóc. Napewno wstawienie nowych kłów, żeby Phil czuł się lepiej, kiedy tylko jego pyszczek się zagoi, Neko musiał przytyć i wyleczyć się ze wszystkich swoch ran oraz zaufać mu. To nie będzie łatwe, wiedział to mężczyzna, jednak warto spróbować. Phil wydawał mu się taki kruchy i delikatny.
-Panie, proszę daj mi jeszcze pospać... Nie patrz tak na mnie wyczekująco. -Jęknął chłopak, ruszając uchem.
-Spokojnie mały. Śpij jeszcze, przyniosłem Ci tylko jedzonko. -Odezwał się spokojnie Konstantine -Nie patrzę na Ciebie wyczekująco.-Dodał spokojnie.
-I tak nie mogę jeść- Odpowiedział sennie chłopak. -Boli mnie pyszczek. - Mężczyna przez chwilę myślał o tym i odrzekł
-Wstań na chwilę, pokaż mi te rany, dobrze?-Neko ostrożnie się podniósł, jako że miał poobijane pośladki i nie tylko je, usiadł bardzo krzywiąc się z bólu, jednak nie protestował. Tego też był nauczony, wykonywania rozkazów i nie wypytywanie się o nic. Otworzył buzię i pozwolił na wszystko co jego nowy „pan” mu robił. A ten tylko oglądał.
-Nie bój się mały, -Powiedział Konstantine, wyczuwając strach Phila. -Pójdziesz się umyć dobrze? A potem zabiorę Cię do mojego przyjaciela, który Cię obejrzy i spróbuje pomóc w zagojeniu się ran.
-To... znaczy że... muszę wyjść na dwór? -Zapytał przerażony Neko. Bardzo się bał, że spotka byłego właściciela i że ktoś znów go skrzywdzi.
-Nie ma się czego obawiać, znam go od dawna... Poza tym, będę przy Tobie i nie pozwolę Cię skrzywdzić.- Patrzył w złote oczy stworzenia
-Obiecujesz? -Zapytał Phil, mając chociaż trochę nadziei, że jego los może się odmienić.
-Obiecuję malutki. -Odpowiedział mu mężczyzna, uśmiechając się ciepło do niego.
Pokazał mu łazienkę i dał przybory do mycia, po chwili zostawił małego samego. Nie myślał być nawet przy myciu jednak zaznaczył, że jeśli chłopak będzie miał jakikolwiek problem z myciem czy innymi czynnościami, ma go wołać. Okazał się potrzebny dużo szybciej, niż się spodziewał. Phil miał problemy z prostymi czynnościami, jak rozebranie spodni i bokserek, a co dopiero z myciem swojego ciała. Ogon bolał go niesamowicie i za każdym razem, kiedy próbował nim machać jak to zwykle miał w zwyczaju, kiedy coś go denerwowało, teraz sprawiało mu za dużo problemów. W końcu zaczął ze złości i bezradności miauczeć pod nosem. W pewnym momencie wyszedł z łazienki i po chwili uchylił drzwi do pokoju, w którym znajdował się jego „pan”. Wszedł nie śmiało i wymamrotał, że potrzebuje pomocy.
-Potrzebuje pomocy...
-Oh, oczywiście. -Uśmiechnął się Konstantine i poszedł za nim do łazienki. Będąc już w niej pomógł się chłopakowi rozebrać i delikatnie posadził do wanny, tak by jego ogonek mógł teraz znaleźć sobie miejsce.
-Umyjesz mnie panie?-Szepnął nieśmiało. Był bardzo zastydzony i wszystko go bolało. Mężczyzna wział gąbkę i zaczął go myć, bardzo łagodnie. Patrzył na to pokiereszowane ciało, które zdrygało się przy każdym prawie dotyku.
-Kto Ci to zrobił? -Zapytał w końcu Konstantine. Sam nie wiedział, czy chciał znać odpowiedź. Jednak z jednej strony ciekawość i złość podsunęła mu to pytanie.
-Mój były pan... -Jęknął na samo wspomnienie. -Nie byłem posłuszny... i zanim mnie wygnał, pobił i nie tylko.
-Gwałcił Cie? -Zapytał w prost. Na samo to pytanie Neko się skulił i zaczął drżeć -Przepraszam, nie powinienem o to pytać...
-Tak... Robił to... -Odrzekł Phil, jego głos się łamał a łzy zebrały się w jego oczach.
-Ej, mały, nie masz się czego bać. Tutaj nic Ci nie będzie, naprawdę. -Szepnął patrząc czule na biedne stworzenie. Wiedział, że często musi go w tym utwierdzać i bronić przed każdym, kto będzie chciał go skrzywdzić.
*
Szedł ulicą podczas pochmurnego, deszczowego popołudnia. Jego kasztanowe kosmyki muskał wiatr, a krople spadały mu na twarz. Nie przeszkadzało mu to, uwielbiał spacerować podczas deszczu. Pogrążony w swoich myślach niewiele wdział wokół siebie. Uwagę chłopaka przykuł dopiero czyjś cichy jęk. Zauważył obok śmietnika wystającą spomiędzy starych gazet czyjąś drobną rękę, zdziwiony i zaciekawiony podszedł bliżej. Dopiero wtedy zobaczył zagrzebaną w papierach zakrwawioną postać, która przypominała mu kogoś, kogo kiedyś znał... Kto umarł samotnie porzucony właśnie w takim miejscu. To biedne stworzenie wyglądało niesamowicie żałośnie, prawdopodobnie szukało tutaj resztek jedzenia, czegokolwiek, czym mógłby się pożywić. Niestety, był zbyt wycieńczony by cokolwiek zrobić i padł tam gdzie przywiódł go głód. Konstantine nienawidził takiego okrucieństwa. Zdjął swój płaszcz, przykrył chłopaka, który wyglądał na strasznie zabiedzonego, miał najwyżej z 18 lat. Jego zakolczykowane ucho wskazywało na to, że miał pana, który prawdopodobnie wyrzucił chłopaka, kiedy się mu znudził. Ubrania Neko były liche i obdarte, a całe, prześwitujące przez nie ciało posiniaczone.
-Kto ci to zrobił maleńki? - Westchnął, dotknął nadgarstka dzieciaka, na szczęście jeszcze żył. Jak mógłby zostawić biedną istotę na pewną śmierć
*
Phil był tak słaby, że jego wybawca musiał nie tylko pomóc się mu ubrać, ale także nakarmić niczym dziecko. Zmatrwoiny Konstantin postanowił zabrać chłopca do najbliższego lekarza, który był jego przyjacielem. Musiał szybko go obejrzeć, zobaczyć jakie miał obrażenia oraz co mogło mu pomóc. Neko bardzo się bał i nieśmiało tulił się do ręki mężczyzny. Nie był zbyt wysoki, dodatkowo bał się wychodzić na dwór. Nie chciał spotkać swojego byłego pana, który pewnie zrobiłby mu teraz krzywdę po raz kolejny. Konstantine był jego wybawcą, jednak nie Phil nie wiedział, czy można mu ufać, znał go około doby.
-Um... Panie? -
-Konstantine, nie mów do mnie per „pan”. -Odrzekł -Co się stało?
-Konstantine... musimy wychodzić? Ja, nie chcę wychodzić...
-Boisz się prawda? -Westchnął -Rzeczywiście nie jesteś w najlepszej formie, to zamówie wizytę domową. -Spojrzał na chłopaka i uśmiechnął się. -A teraz w takim razie wracaj do łóżka, malutki. -Neko zrobił kilka kroków i omdlał, na szczęście mężczyzna go nie pozostawił samemu sobie i już po chwili Phil był w jego ramionach, niesiony pod ciepłą kołderkę. Pogłaskał jego chore uszko, niezwykle delikatnie, pragnąc by rany małego, nie tylko te fizyczne się zagoiły.

Phil obudził się, kiedy usłyszał za drzwiami głosy. Po chwili Konstantine wszedł do pokoju oznajmiając, że lekarz przyjechał, do pomieszczenia wszedł wysoki czarnowłosy mężczyzna o bardzo surowych rysach oraz ciemnych oczach. Nie był ubrany w kitel, jak większość jego kolegów, wiedział, że to mogłoby przerazić pacjenta. Neko widząc przybysza, od razu schował się pod łóżko, piszcząc przeraźliwie po kociemu. Trząsł się jak galareta. Bardzo bał się obcych ludzi, po tym jak jego ostatni pan zostawił go u bardzo okrutnego człowieka, na kilka dni za nieposłuszeństwo. Od tego czasu drżał na jakąkolwiek nową osobę. Nie uszło to uwadze Adantina, lekarza i przyjaciela Konstantina, który od razu odgadł w czym rzecz.
-Konstantine, przyjacielu, lepiej żebyś tu przyszedł. -Zawołał mężczyznę.-Twój podopieczny wpadł w panikę, co zrozumiałe bo mnie nie zna. Spróbuj go uspokoić, ja wrócę za chwilę, dobrze?
-Cholera, nie pomyślałem o tym, że mały może się bać. Oczywiście... zostanę przy nim. Poproś służącą, żeby zrobiła Ci herbatę, dobrze?
-Sam się mogę obsłużyć przecież. -Odpowiedział mężczyzna i wyszedł. Natomiast on podszedł do łóżka, chcąc uspokoić malca. Odkrył delikatnie kołdrę i wziął to przerażone stworzenie w swoje ramiona. Głaskał uspokajająco i szeptał
-Ci... nie ma się czego bać... To mój przyjaciel, on Ci krzywdy nie zrobi. Ja już Cię nie zostawię samego, przepraszam. -Phil tulił się do niego ufnie, skomląc po cichutku jeszcze przez chwile. -Będę przy Tobie, powiedz jak będziesz gotowy, to Adantin wejdzie, dobrze? -Malec skinął głową, nadal kurczowo trzymając się Konstantina, już nie był taki przerażony i nie trząsł się, jednak nadal bardzo się bał. Bardzo chciał, żeby ten obcy człowiek sobie poszedł, jak najszybciej
-Już... już może wejść...-Szepnął nadal tuląc się do mężczyzny -Ale zostaniesz, dobrze?
-Dobrze, zostanę.-Delikatnie pogłaskał policzek Neko. Po chwili wypuścił go z ramion i poszedł po przyjaciela. Kiedy weszli, chłopak wygramolił się z łóżka i nie pewnym krokiem podszedł do nich. Adantin uśmiechnął się delikatnie a Konstantine patrzył na malca również się uśmiechając, jednak był bardzo zatroskany.
Kiedy badanie się zaczęło, mężczyzną targały bardzo silne emocje. Dowiedział się tak wielu rzeczy, których wolał nie wiedzieć. Okrucieństwo byłego pana Phila było dla niego nie do pomyślenia. Bardzo współczuł małemu, musiał przeżyć prawdziwe piekło. Najgorsze jednak dopiero miało nastąpić.
-Phil -Odezwał się łagodnie lekarz,-Muszę zobaczyć Twój odbyt... -Powiedział spokojnie, na co chłopak przestraszył się nie na żarty.
-Ale...-Próbował protestować, jednak Konstantine się wtrącił
-Posłuchaj maleńki, Adantin musi Cię tam zbadać
-Ale... ale to będzie bardzo bolało -Na samo wspomnienie stosunków ze swoim byłym panem wzdrygnął się
-Adantin postara się być najdelikatniejszy jak tylko potrafi. Poza tym, ja będę obok Ciebie i nie pozwolę by stała Ci się krzywda. -Dodał mu otuchy mężczyzna. Przyjaciel Konstantina tym razem pozostawił tę kwestię jemu. Obserwował tylko jak męzczyzna próbuje uspokoić malucha i zrobiło mu się ciepło na sercu. Widział tę niesamowitą troskę i czułość w jego oczach. W końcu udało mu się przekonać Phila do tego ale obiecał, że będzie obok głaszcząc jego puszyste uszko i łepek. Neko położył się na łóżku i wypiął, patrząc w oczy Konstantina, ten od razu zaczął go dotykać uspokajająco, a Adantin zaczął badanie. Rozwarł pośladki i zobaczył widok dość żałosny. Wokół wejścia była masa strupków a kiedy po posmarowaniu palca wazeliną wsunął go poczuł jedną wielką zaciśniętą ranę. Phil gryzł swoje wargi a lekarz powiedział
-Spróbuj się rozluźnić, muszę zobaczyć co się tam dzieje. Konstantine spojrzał na cierpiącego kota i nie wiele myśląc zbliżył swoje usta do jego.
-Zaufaj mi -Szepnął i pocałował go delikatnie, zaskoczony Neko po chwili rozwarł wargi, wpuszczając go do środka i rozluźnił się znacznie, co dało Adantinowi możliwość zdabania go dokładnie. Szatyn skupił całą uwagę chłopaka na tym co robił i ze zdziwieniem odkrył, że maluch oddaje jego pocałunki. Wiedział, że Phil robi to z desperacji i potrzeby czułości oraz bezpieczeństwa. On sam chciał mu ukrucić mąk związanych z całym procesem. Pocałunek był bardzo ryzykownym posunięciem, jednak powszechnie było przyjęte, że Neko nie są całowane przez swoich panów, ponieważ jest to bardzo intymna czynność, oraz dowód nie tylko miłości ale i równości między osobami całującymi się. Żaden pan nie pozwoliłby sobie na coś takiego. O tym również wiedział Phil.
Ani się obejrzał a jego przyjaciel chrząknął znacząco, oznajmiając że badanie się skończyło.
-Już po wszystkim Phil. Byłeś bardzo dzielny. -Powiedział Konstantine. Uśmiechnął się do niego i zwrócił do przyjaciela
-Już wszystko?
-Tak, pyszczek jak się zagoi, można mu już wstawić kiełki, co do reszty porozmawiajmy na zewnątrz. -Nie chciał przy Neko o tym mówić. Szatyn doskonle zrozumiał to i po chwili wyszli. W tym czasie chłopak od razu schował się pod kołdrę.
Kiedy weszli do kuchni Adantin odwrócił się do niego.
-Posłuchaj mnie uważnie przyjacielu, wiem, kim jest człowiek, który był jego panem, widziałem ten znak u wielu kotów. Ten facet słynie z okrutności, ale to co zrobił z tym małym było wyjątkowo podłe. W całej mojej karierze nie widziałem Neko aż tak skrzywdzonego, fizycznie oraz psychicznie. Poza połamanymi żebrami, wyrywanymi żywcem ząbkami, oraz różnymi okrucienstwami Phil ma w odbycie jedną wielką głęboką ranę. Nie chcę nawet sobie wyobrażać to, co mu tam robił, a Ty nie chcesz tego wiedzieć.
-Jest aż tak źle?
-Gwałcenie rozżażonym prętem, jest jednym z wielu zabiegów jakie na nim stosowano. Reszty nie chcesz wiedzieć... -Widział przerażenie i grymas na twarzy mężczyzny. -Na szczęście nie wdało się zakażenie, proszę, wykup tę receptę i smaruj mu tą maścią wnętrze trzy razy dziennie.
-Co mu zapisałeś? -Zapytał Konstantine, zerkając na zapisaną kartkę
-Antybiotyki i kroplówki, węflon założymy za chwilę. Ten mały potrzebuje wyjątkowo dużo opieki i czułości, cieszę się, że postawiłeś między wami znak równości. Nawet jeżeli to było po to, by pozwolił mi się zbadać. Ostrzegam Cię, jeśli jego były pan zobaczy Phila na ulicy, będzie chciał znów mu zrobić krzywdę, tylko tym razem zamęczy go na śmierć, w jakimś ustronnym miejscu.
-Nie pozwolę mu samemu wychodzić. -Odparł Konstantine. -Nie będzie sam, będę go bronił ze wszystkich sił.
-To dobrze, z mojej strony również możesz liczyć na pomoc, -Odpowiedział Adantin. -Cieszę się, że w Twoim życiu pojawił się ktoś, kogo możesz chronić, oprócz Alexa.
-Nie wiem, czy podołam. Z tego co słysze, doprowadzenie Phila do względnej stabilizacji będzie niesamowicie trudne. Ja nie wiem czy mam tyle cierpliwości. -Załamany szatyn nie czuł się na siłach, żeby być ostoją dla malucha, wiedział, że będzie robił wszystko, żeby Neko zaczął w miare funkcjonować, jednak bał się, że popełni błędy, które zranią małego.
-Podołasz, znam Cię nie od dziś. -Adantin nie miał wątpliwości, że jego przyjaciel da sobie radę. Widział, jak podchodzi do Phila i czuł, że między nimi rozwinie się coś pięknego.

Neko spał bardzo zmęczony całym stresem związanym z badaniami. Jego świadomość wracała tylko w momentach, kiedy ktoś zbliżał się do drzwi jego pokoju. Kiedy do pomieszczenia weszli obaj mężczyźni Phil na chwilę tylko otworzył oczy, a powieki mu ciążyły. Nie miałby siły się nawet bronić, ale wziął słowa Konstantina do serca. Zwłaszcza po tym pocałunku, Neko wiedział co on oznaczał, oraz co tym samym mężczyzna chciał mu powiedzieć.
Czuły szept szatyna przywrócił go do rzeczywistości
-Musimy Ci założyć węflon do kroplówki. Wezmę Cię w ramiona, byś się nie bał, dobrze?-Szeptał łagodnie Konstantine. Chłopak miauknął tylko przytakująco i ponownie zamknął oczy. Wkucie nie było za bardzo bolesne, na szczeście, ale pewnie i tak nie czułby bólu, z powodu skrajnego wycięczenia wydarzeniami. Po chwili mężczyzna delikatnie położył malca na łóżko, poprawiając jego poduszkę, tak by leżał teraz wygodnie.
-Za kilka dni, będziesz mógł zdjąc mu tę przywieszkę z uszka. Wtedy smaruj mu raną tym olejkiem, dobrze? To leczniczy, kiedy jego wnętrze się też zagoi, smaruj przez jakiś czas. Powinno pomóc. -Adantin dał Konstantinowi dokładne wytyczne, odnośnie opiekowania się Philem. Na pożegnanie dodał jeszcze jedną rzecz
-Porozmawiam z lokalnymi władzami, żeby zrobiły coś w sprawie byłego pana Phila. Ale nic nie obiecuję.
-Dziękuje. -Odpowiedział wdzięczny mężczyzna. Kiedy jego przyjaciel wyszed, szatyn uda się z powrotem do pokoju małego. Uchylił drzwi, by po chwili wejść i usiąść obok łóżka Neko.
-Zaopiekuję się Tobą, malutki. -O nic się nie bój. -Delikatnie pogłaskał jego pyszczek.

Nazajutrz Phil obudził się podłączony do kroplówki a obok niego leżał parujący napój wzmacniający, pachniał bardzo ładnie. Nadal był bardzo słaby, a bardzo chciał się umyć. Zastanawiał się, jak sprawić, by Konstantine przyszedł do jego pokoju. Z braku jakichkolwiek innych pomysłów, zaczął miauczeć, jednak nie przeraźliwie, tylko bardziej oznajmująco, że już nie śpi. Po chwili do przestronnego pokoju, z dużym oknem oraz łóżkiem z baldachimem, wszedł mężczyzna, uśmiechając się.
-Już nie śpisz... -Łagodnie się odezwał. Neko od dnia poprzedniego nabrał trochę kolorów, dzięki kroplówkom i szybko podanym lekom.
-Tak... Chciałbym się umyć...-Westchnął -Ale jeszcze nie dam rady sam... -Dodał zawstydzony.
-Oczywiście, że Ci pomogę, jeśli tego chcesz. O nic się nie martw, malutki. -Odłączył go od kroplówki i wziął na kolana,biorąc napój wzmacniający
-Napij się najpierw, dobrze? -Przyłożył do ust Phila pachnący napar, który chłopak wypił małymi łyczkami. Potem wziął go na ręce i zaniósł do łazienki. Napuścił wodę do wanny uprzednio sadzając go na sedesie, nie dodając do wody nic, wiedząc, że jak dostanie się do jego ran to będzie go boleć.
Phil próbował się rozebrać, jednak i tym razem nie dał sam sobie rady, zostawił to Konstantinowi, który już po chwili wsadzał go do wanny. Neko uwielbiał wodę, kiedy był mały lubił pluskać się w niej godzinami, teraz jednak za bardzo go wszystko bolało, a on nie miał zbyt dużo chęci do życia, a tym bardziej do radości z małych rzeczy.
Konstantine wziął gąbkę i mydełko. Nie chciał dotykać go rękami, mogłoby to być zbyt bolesne dla małego. Już po chwili mył go delikatnie, będąc bardzo ostrożnym, żeby nie zrobić mu krzywdy. Neko trochę jeszcze był zawstydzony, zwłaszcza, kiedy mył go między nogami. A to i tak nie było najgorsze. Potem przyszło smarowanie ran, również w odbycie. Już wtedy Phil jęczał używając kociego języka, nie mogąc pozbyć się strachu oraz bólu, po wydarzeniach, jakie go spotkały. Mimo, że Konstantine starał się być bardzo delikatny, nie był w stanie poradzić sobie z uciekającymi bioderkami chłopca.
-Malutki, proszę, nie wierć się. Nie chcę, żeby Cię bolało bardziej niż to konieczne. -Powiedział w końcu, lekko podirytowany.
-Prze...przepraszam, już będę grzeczny-Pisnął chłopak. Zastygł, wgryzając ząbki w poduszkę. Nie zagojone miejsce po kiełkach bolało niesamowicie, a rany znów się otworzyły, zostawiając ślady krwi na poduszce. Kiedy szatyn skończył go tam smarować, spojrzał na przestraszonego Neko.
-Już po bólu, przez kilka dni będzie piekło, a potem już będzie coraz lepiej. -Spojrzał na poszewkę. -Phil... -Westchnął -Otwórz pyszczek, nie musiałeś gryźć niczego, wiesz? -Przytulił go do siebie. -Opatrzę Ci to i będziesz musiał teraz uważać, chcę jak najszybciej wstawić Ci ząbki, żebyś mógł w pełni jeść i pić.
-Przepraszam -Odparł smutno kot.
-No już, nie przejmuj się i nie bój. Ja nie będę Cię karał ani traktował jak niewolnika. Jesteś wolny i możesz tu mieszkać, ile tylko chcesz. -Uśmiechnął się, psotnie zachaczając jego zdrowe uszko. Uwielbiał to mięciutkie futerko. Ogonek Phila poruszył się nieznacznie, jednak sprawiło mu to ból. Chłopak wtulił się w niego ufnie, mrucząc pierwszy raz od bardzo dawna.
Kiedy Neko mruczał, oznaczało to coś bardzo intymnego, przeznaczone dla niewielu. Również był to dowód ufności do drugiej istoty. Mogli poszczycić się tym tylko nieliczni, a Konstantina bardzo to wzruszyło. Tym bardziej chciał chronić tego malca, który pomimo tak krótkiej znajomości, oddał mu swoje zaufanie. Przez chwilę trwali tak, aż do pokoju zajrzał Alex. Młodszy brat mężczyzny widząc tę scenkę, był pewny, że malec stał się już kimś bardzo ważnym dla starszego. Nie potrafił wyjaśnić tego, dlaczego tak się stało, Konstantine nie był człowiekiem, który szybko i łatwo wpuszczał innych do swojego serca, jednak ta krucha istota od samego początku stała się dla niego kimś więcej.

Nie przeszkadzając im więcej, wrócił do swojego pokoju, rozmyślając nad wieloma rzeczami. Alex był zagorzałym przeciwnikiem niewolnictwa Neko. Uważał je za cudowne istoty i sam nie miałby nic przeciwko słodkiemu kotkowi w swoim łóżku, a także życiu. Nie rozumiał, dlaczego ludzie postępują z nimi tak okrutnie. 

czwartek, 21 listopada 2013

Neko heart attack prolog

Z powodu tego, że opowiadanie ma tylko prolog, wstawiam go tutaj, aż łezka w oku się kręci, ile wcześniej go pisałam. I tu będę je kończyć. 
Pozdrawiam. 
A. 



       Prolog

Leżał na łóżku, poobijany, mając masę bandaży, nawet na ogonku. Łapkę miał w gipsie i złamane żebro. Podbite oko i połowa twarzy, dawała o sobie znać. Wszystko go bolało, nie dokońca jeszcze wiedział gdzie się znajduje...
- Witaj malutki, jak się czujesz?
- K..im jesteś? - Zająkał się... usiłując nie zamknąć oczu.
- Nic się nie bój... Jesteś tu bezpieczny... Jak masz na imie?
- Jestem Phil... - jęknał boleśnie...
- Miło mi. Jestem Konstantine. Od dzisiaj będziesz tu mieszkał... Jak się czujesz?
- Bolą mnie uszka... i ... nie mogę ruszać ogonem...- Powiedział trochę bardziej spokojny
- Twój ogonek nie jest złamany, na szczęście... lekko zwichniety... Wrócisz do zdrowia, Neko.  Z uszek wyjęliśmy Ci to coś... co tam miałeś... będzie się jakiś czas goiło. A teraz odpoczywaj...
- Konst... Tzn... Panie - Jęknął... - Mogę... trochę wody... pić mi się chce...
- Oczywiście... I nie mów do mnie per pan. Nie jesteś moim sługą. A teraz spokojnie leż i o nic się nie martw. Za niedługo dostaniesz coś do jedzenia, tylko nie wiem co lubisz jeść...
- Zjem wszystko... - Tak... tego był nauczony. Jadł wszystko, co mu dawali, inaczej by umarł z głodu.
Ten kot nie był zwykły. Był człowiekokształtną istotą, od ludzi różniącą się tylko ogonem, noskiem i uszami. Nie miał też typowych kocich wibrysów. Nie potrzebował ich. Niestety, to nie przeszkadzało ludziom, traktować tych istot jak kogoś gorszego od nich. Często bili je i robili z nich niewolników... również seksualnych. Ponieważ normalne, zwykłe koty istniały Neko były traktowane jak podkategorię, coś co nie powinno istnieć. Ale istniało i niestety był to bolesny żywot.
Phil był przepięknym, blondwłosym kotem o lekkim pręgowanym ogonie koloru złoto-rudego, długiego i o tych samych kolorach uszkach. Jedno z nich było teraz bardzo uszkodzone, przez kolczyk... a właściwie przypinkę, którą ktoś mu zafundował w bardzo bolesny sposób. Brzuszek, jak każdy kot miał delikatny, tak samo jak ręce. Jego tors był ładny, a sam Neko był przystojny. Jego piękne i wielkie złote oczka, świecieły bardzo często iskierkami szczęścia. Teraz jednak były lekko zgaszone. Ze smutku i bólu.
Sam nie wiedział kiedy zasnął... Spokojnym i bezpiecznym snem. Zapewne dostał coś na uspokojenie i jakieś środki nasenne ale teraz był za to wdzięczny. Mógł przespać ból i niepewność....
Z kolei w kuchni Konstantine prosił służbę o przygotowanie jakiegoś posiłku, żeby mały mógł go zjeść i nie nacierpieć sie przez to... Chłopak bowiem nie miał dwóch ząbków...
- bardzo się nim przejąłeś... bracie...
- Biedny malec... wygląda jakby miał maksymalnie 18 lat. Chciałbym mu pomóc...
- Rozumiem... Temu kto zrobił mu krzywdę należy się drewniany kołek w serce... - Rzucił Alex
- Oby... na razie Phil zostaje u nas... Damy mu opiekę i schronienie... Nie chcę, żeby taka sytuacja się powtórzyła...
-Dobrze...Wrócę później...
-Dzięki...- Powiedział wdzięczny brązowowłosy... Nie musiał odprawiać tego ślicznego Neko na ulicę...
Obudził się, rozkosznie przeciągając... Nie czuł już więszego bólu. Pomacał językiem ząbki i z przerażeniem stwierdził... że nie ma dwóch... Zawył wtedy rozpaczliwie... Konstantine słysząc jego wycie od razu przybiegł do niego... Kiedy wszedł, zobaczył zapłakanego chłopaka, miauczącego...
- Co sie stało?
-Miau... miau miau...
- Co? Ej mały... spokojnie... odetchnij i skup się, bo nie używasz ludzkiego języka...
- Nie mam dwóch zębów... jak ja będę jadł i polował bez zębów? Ja... ja umrę z głodu... - Płakał zrozpaczony...
-Neko... ej uspokój się... To tylko dwa zęby... pokaż...- Phil otworzył pyszczek i dał obejrzeć mężczyżnie wnętrze swych ust.
- Dwa kły... Rzeczywiście możesz mieć problem...
- Co ja teraz zrobię? Jak ja będę żył? - Łkał mały kot...
- Spokojnie... Najpierw niech Ci się rany w Twoim pyszczku zagoja, potem spróbujemy wstawić Ci nowe...
- Jak? Jak? Przecież to niemożliwe.
- Oczywiście, że możliwe... Znam odpowiednich ludzi. Potem Cię zabierzemy do fryzjera i ubierzemy. I definitywnie tu zostajesz. - Rzekł stanowcz, acz łagodnie Konstantine...Usiadł obok małego i wytarł mu mokre od łez oczka...
- Konstantine... - Powiedział cicho- dziękuje... Za ratunek...
- Nie ma sprawy... Odpoczywaj. Im więcej będziesz leżał, tym szybciej wrócisz do siebie - To mówiąc wyszedł, przynieść mu to śniadanie...

C.D.N

Ogłoszenie

Jak obiecałam, tutaj będę publikować nie dokończone opowiadania z poprzedniego bloga. Zastanawiam się, czy przenosić wszystkie opowiadania. Prawdopodobnie po prostu linki wstawie.
Mam nadzieję, że będzie Was tu dużo.
A.