Zapraszam, na pierwszy rozdział
Kiedy
Konstantine wszedł z powrotem do pokoju, Neko spał smacznie,
mężczyzna miał czas, by przyjrzeć się chłopakowi. Był mizernej
postury, widocznie wygłodzony i zabiedzony. Ktoś musiał bardzo go
skrzywdzić w przeszłości, to było widać. Zastawiał się jak
można by mu pomóc. Napewno wstawienie nowych kłów, żeby Phil
czuł się lepiej, kiedy tylko jego pyszczek się zagoi, Neko musiał
przytyć i wyleczyć się ze wszystkich swoch ran oraz zaufać mu. To
nie będzie łatwe, wiedział to mężczyzna, jednak warto spróbować.
Phil wydawał mu się taki kruchy i delikatny.
-Panie,
proszę daj mi jeszcze pospać... Nie patrz tak na mnie wyczekująco.
-Jęknął chłopak, ruszając uchem.
-Spokojnie
mały. Śpij jeszcze, przyniosłem Ci tylko jedzonko. -Odezwał się
spokojnie Konstantine -Nie patrzę na Ciebie wyczekująco.-Dodał
spokojnie.
-I
tak nie mogę jeść- Odpowiedział sennie chłopak. -Boli mnie
pyszczek. - Mężczyna przez chwilę myślał o tym i odrzekł
-Wstań
na chwilę, pokaż mi te rany, dobrze?-Neko ostrożnie się podniósł,
jako że miał poobijane pośladki i nie tylko je, usiadł bardzo
krzywiąc się z bólu, jednak nie protestował. Tego też był
nauczony, wykonywania rozkazów i nie wypytywanie się o nic.
Otworzył buzię i pozwolił na wszystko co jego nowy „pan” mu
robił. A ten tylko oglądał.
-Nie
bój się mały, -Powiedział Konstantine, wyczuwając strach Phila.
-Pójdziesz się umyć dobrze? A potem zabiorę Cię do mojego
przyjaciela, który Cię obejrzy i spróbuje pomóc w zagojeniu się
ran.
-To...
znaczy że... muszę wyjść na dwór? -Zapytał przerażony Neko.
Bardzo się bał, że spotka byłego właściciela i że ktoś znów
go skrzywdzi.
-Nie
ma się czego obawiać, znam go od dawna... Poza tym, będę przy
Tobie i nie pozwolę Cię skrzywdzić.- Patrzył w złote oczy
stworzenia
-Obiecujesz?
-Zapytał Phil, mając chociaż trochę nadziei, że jego los może
się odmienić.
-Obiecuję
malutki. -Odpowiedział mu mężczyzna, uśmiechając się ciepło do
niego.
Pokazał
mu łazienkę i dał przybory do mycia, po chwili zostawił małego
samego. Nie myślał być nawet przy myciu jednak zaznaczył, że
jeśli chłopak będzie miał jakikolwiek problem z myciem czy innymi
czynnościami, ma go wołać. Okazał się potrzebny dużo szybciej,
niż się spodziewał. Phil miał problemy z prostymi czynnościami,
jak rozebranie spodni i bokserek, a co dopiero z myciem swojego
ciała. Ogon bolał go niesamowicie i za każdym razem, kiedy
próbował nim machać jak to zwykle miał w zwyczaju, kiedy coś go
denerwowało, teraz sprawiało mu za dużo problemów. W końcu
zaczął ze złości i bezradności miauczeć pod nosem. W pewnym
momencie wyszedł z łazienki i po chwili uchylił drzwi do pokoju, w
którym znajdował się jego „pan”. Wszedł nie śmiało i
wymamrotał, że potrzebuje pomocy.
-Potrzebuje
pomocy...
-Oh,
oczywiście. -Uśmiechnął się Konstantine i poszedł za nim do
łazienki. Będąc już w niej pomógł się chłopakowi rozebrać i
delikatnie posadził do wanny, tak by jego ogonek mógł teraz
znaleźć sobie miejsce.
-Umyjesz
mnie panie?-Szepnął nieśmiało. Był bardzo zastydzony i wszystko
go bolało. Mężczyzna wział gąbkę i zaczął go myć, bardzo
łagodnie. Patrzył na to pokiereszowane ciało, które zdrygało się
przy każdym prawie dotyku.
-Kto
Ci to zrobił? -Zapytał w końcu Konstantine. Sam nie wiedział, czy
chciał znać odpowiedź. Jednak z jednej strony ciekawość i złość
podsunęła mu to pytanie.
-Mój
były pan... -Jęknął na samo wspomnienie. -Nie byłem posłuszny...
i zanim mnie wygnał, pobił i nie tylko.
-Gwałcił
Cie? -Zapytał w prost. Na samo to pytanie Neko się skulił i zaczął
drżeć -Przepraszam, nie powinienem o to pytać...
-Tak...
Robił to... -Odrzekł Phil, jego głos się łamał a łzy zebrały
się w jego oczach.
-Ej,
mały, nie masz się czego bać. Tutaj nic Ci nie będzie, naprawdę.
-Szepnął patrząc czule na biedne stworzenie. Wiedział, że często
musi go w tym utwierdzać i bronić przed każdym, kto będzie chciał
go skrzywdzić.
*
Szedł
ulicą podczas pochmurnego, deszczowego popołudnia. Jego kasztanowe
kosmyki muskał wiatr, a krople spadały mu na twarz. Nie
przeszkadzało mu to, uwielbiał spacerować podczas deszczu.
Pogrążony w swoich myślach niewiele wdział wokół siebie. Uwagę
chłopaka przykuł dopiero czyjś cichy jęk. Zauważył obok
śmietnika wystającą spomiędzy starych gazet czyjąś drobną
rękę, zdziwiony i zaciekawiony podszedł bliżej. Dopiero wtedy
zobaczył zagrzebaną w papierach zakrwawioną postać, która
przypominała mu kogoś, kogo kiedyś znał... Kto umarł samotnie
porzucony właśnie w takim miejscu. To biedne stworzenie wyglądało
niesamowicie żałośnie, prawdopodobnie szukało tutaj resztek
jedzenia, czegokolwiek, czym mógłby się pożywić. Niestety, był
zbyt wycieńczony by cokolwiek zrobić i padł tam gdzie przywiódł
go głód. Konstantine nienawidził takiego okrucieństwa. Zdjął
swój płaszcz, przykrył chłopaka, który wyglądał na strasznie
zabiedzonego, miał najwyżej z 18 lat. Jego zakolczykowane ucho
wskazywało na to, że miał pana, który prawdopodobnie wyrzucił
chłopaka, kiedy się mu znudził. Ubrania Neko były liche i
obdarte, a całe, prześwitujące przez nie ciało posiniaczone.
-Kto ci to zrobił maleńki? - Westchnął, dotknął nadgarstka dzieciaka, na szczęście jeszcze żył. Jak mógłby zostawić biedną istotę na pewną śmierć
-Kto ci to zrobił maleńki? - Westchnął, dotknął nadgarstka dzieciaka, na szczęście jeszcze żył. Jak mógłby zostawić biedną istotę na pewną śmierć
*
Phil
był tak słaby, że jego wybawca musiał nie tylko pomóc się mu
ubrać, ale także nakarmić niczym dziecko. Zmatrwoiny Konstantin
postanowił zabrać chłopca do najbliższego lekarza, który był
jego przyjacielem. Musiał szybko go obejrzeć, zobaczyć jakie miał
obrażenia oraz co mogło mu pomóc. Neko bardzo się bał i
nieśmiało tulił się do ręki mężczyzny. Nie był zbyt wysoki,
dodatkowo bał się wychodzić na dwór. Nie chciał spotkać swojego
byłego pana, który pewnie zrobiłby mu teraz krzywdę po raz
kolejny. Konstantine był jego wybawcą, jednak nie Phil nie
wiedział, czy można mu ufać, znał go około doby.
-Um...
Panie? -
-Konstantine,
nie mów do mnie per „pan”. -Odrzekł -Co się stało?
-Konstantine...
musimy wychodzić? Ja, nie chcę wychodzić...
-Boisz
się prawda? -Westchnął -Rzeczywiście nie jesteś w najlepszej
formie, to zamówie wizytę domową. -Spojrzał na chłopaka i
uśmiechnął się. -A teraz w takim razie wracaj do łóżka,
malutki. -Neko zrobił kilka kroków i omdlał, na szczęście
mężczyzna go nie pozostawił samemu sobie i już po chwili Phil był
w jego ramionach, niesiony pod ciepłą kołderkę. Pogłaskał jego
chore uszko, niezwykle delikatnie, pragnąc by rany małego, nie
tylko te fizyczne się zagoiły.
Phil
obudził się, kiedy usłyszał za drzwiami głosy. Po chwili
Konstantine wszedł do pokoju oznajmiając, że lekarz przyjechał,
do pomieszczenia wszedł wysoki czarnowłosy mężczyzna o bardzo
surowych rysach oraz ciemnych oczach. Nie był ubrany w kitel, jak
większość jego kolegów, wiedział, że to mogłoby przerazić
pacjenta. Neko widząc przybysza, od razu schował się pod łóżko,
piszcząc przeraźliwie po kociemu. Trząsł się jak galareta.
Bardzo bał się obcych ludzi, po tym jak jego ostatni pan zostawił
go u bardzo okrutnego człowieka, na kilka dni za nieposłuszeństwo.
Od tego czasu drżał na jakąkolwiek nową osobę. Nie uszło to
uwadze Adantina, lekarza i przyjaciela Konstantina, który od razu
odgadł w czym rzecz.
-Konstantine,
przyjacielu, lepiej żebyś tu przyszedł. -Zawołał mężczyznę.-Twój
podopieczny wpadł w panikę, co zrozumiałe bo mnie nie zna. Spróbuj
go uspokoić, ja wrócę za chwilę, dobrze?
-Cholera,
nie pomyślałem o tym, że mały może się bać. Oczywiście...
zostanę przy nim. Poproś służącą, żeby zrobiła Ci herbatę,
dobrze?
-Sam
się mogę obsłużyć przecież. -Odpowiedział mężczyzna i
wyszedł. Natomiast on podszedł do łóżka, chcąc uspokoić malca.
Odkrył delikatnie kołdrę i wziął to przerażone stworzenie w
swoje ramiona. Głaskał uspokajająco i szeptał
-Ci...
nie ma się czego bać... To mój przyjaciel, on Ci krzywdy nie
zrobi. Ja już Cię nie zostawię samego, przepraszam. -Phil tulił
się do niego ufnie, skomląc po cichutku jeszcze przez chwile. -Będę
przy Tobie, powiedz jak będziesz gotowy, to Adantin wejdzie, dobrze?
-Malec skinął głową, nadal kurczowo trzymając się Konstantina,
już nie był taki przerażony i nie trząsł się, jednak nadal
bardzo się bał. Bardzo chciał, żeby ten obcy człowiek sobie
poszedł, jak najszybciej
-Już...
już może wejść...-Szepnął nadal tuląc się do mężczyzny -Ale
zostaniesz, dobrze?
-Dobrze,
zostanę.-Delikatnie pogłaskał policzek Neko. Po chwili wypuścił
go z ramion i poszedł po przyjaciela. Kiedy weszli, chłopak
wygramolił się z łóżka i nie pewnym krokiem podszedł do nich.
Adantin uśmiechnął się delikatnie a Konstantine patrzył na malca
również się uśmiechając, jednak był bardzo zatroskany.
Kiedy
badanie się zaczęło, mężczyzną targały bardzo silne emocje.
Dowiedział się tak wielu rzeczy, których wolał nie wiedzieć.
Okrucieństwo byłego pana Phila było dla niego nie do pomyślenia.
Bardzo współczuł małemu, musiał przeżyć prawdziwe piekło.
Najgorsze jednak dopiero miało nastąpić.
-Phil
-Odezwał się łagodnie lekarz,-Muszę zobaczyć Twój odbyt...
-Powiedział spokojnie, na co chłopak przestraszył się nie na
żarty.
-Ale...-Próbował
protestować, jednak Konstantine się wtrącił
-Posłuchaj
maleńki, Adantin musi Cię tam zbadać
-Ale...
ale to będzie bardzo bolało -Na samo wspomnienie stosunków ze
swoim byłym panem wzdrygnął się
-Adantin
postara się być najdelikatniejszy jak tylko potrafi. Poza tym, ja
będę obok Ciebie i nie pozwolę by stała Ci się krzywda. -Dodał
mu otuchy mężczyzna. Przyjaciel Konstantina tym razem pozostawił
tę kwestię jemu. Obserwował tylko jak męzczyzna próbuje uspokoić
malucha i zrobiło mu się ciepło na sercu. Widział tę niesamowitą
troskę i czułość w jego oczach. W końcu udało mu się przekonać
Phila do tego ale obiecał, że będzie obok głaszcząc jego
puszyste uszko i łepek. Neko położył się na łóżku i wypiął,
patrząc w oczy Konstantina, ten od razu zaczął go dotykać
uspokajająco, a Adantin zaczął badanie. Rozwarł pośladki i
zobaczył widok dość żałosny. Wokół wejścia była masa
strupków a kiedy po posmarowaniu palca wazeliną wsunął go poczuł
jedną wielką zaciśniętą ranę. Phil gryzł swoje wargi a lekarz
powiedział
-Spróbuj
się rozluźnić, muszę zobaczyć co się tam dzieje. Konstantine
spojrzał na cierpiącego kota i nie wiele myśląc zbliżył swoje
usta do jego.
-Zaufaj
mi -Szepnął i pocałował go delikatnie, zaskoczony Neko po chwili
rozwarł wargi, wpuszczając go do środka i rozluźnił się
znacznie, co dało Adantinowi możliwość zdabania go dokładnie.
Szatyn skupił całą uwagę chłopaka na tym co robił i ze
zdziwieniem odkrył, że maluch oddaje jego pocałunki. Wiedział, że
Phil robi to z desperacji i potrzeby czułości oraz bezpieczeństwa.
On sam chciał mu ukrucić mąk związanych z całym procesem.
Pocałunek był bardzo ryzykownym posunięciem, jednak powszechnie
było przyjęte, że Neko nie są całowane przez swoich panów,
ponieważ jest to bardzo intymna czynność, oraz dowód nie tylko
miłości ale i równości między osobami całującymi się. Żaden
pan nie pozwoliłby sobie na coś takiego. O tym również wiedział
Phil.
Ani
się obejrzał a jego przyjaciel chrząknął znacząco, oznajmiając
że badanie się skończyło.
-Już
po wszystkim Phil. Byłeś bardzo dzielny. -Powiedział Konstantine.
Uśmiechnął się do niego i zwrócił do przyjaciela
-Już
wszystko?
-Tak,
pyszczek jak się zagoi, można mu już wstawić kiełki, co do
reszty porozmawiajmy na zewnątrz. -Nie chciał przy Neko o tym
mówić. Szatyn doskonle zrozumiał to i po chwili wyszli. W tym
czasie chłopak od razu schował się pod kołdrę.
Kiedy
weszli do kuchni Adantin odwrócił się do niego.
-Posłuchaj
mnie uważnie przyjacielu, wiem, kim jest człowiek, który był jego
panem, widziałem ten znak u wielu kotów. Ten facet słynie z
okrutności, ale to co zrobił z tym małym było wyjątkowo podłe.
W całej mojej karierze nie widziałem Neko aż tak skrzywdzonego,
fizycznie oraz psychicznie. Poza połamanymi żebrami, wyrywanymi
żywcem ząbkami, oraz różnymi okrucienstwami Phil ma w odbycie
jedną wielką głęboką ranę. Nie chcę nawet sobie wyobrażać
to, co mu tam robił, a Ty nie chcesz tego wiedzieć.
-Jest
aż tak źle?
-Gwałcenie
rozżażonym prętem, jest jednym z wielu zabiegów jakie na nim
stosowano. Reszty nie chcesz wiedzieć... -Widział przerażenie i
grymas na twarzy mężczyzny. -Na szczęście nie wdało się
zakażenie, proszę, wykup tę receptę i smaruj mu tą maścią
wnętrze trzy razy dziennie.
-Co
mu zapisałeś? -Zapytał Konstantine, zerkając na zapisaną kartkę
-Antybiotyki
i kroplówki, węflon założymy za chwilę. Ten mały potrzebuje
wyjątkowo dużo opieki i czułości, cieszę się, że postawiłeś
między wami znak równości. Nawet jeżeli to było po to, by
pozwolił mi się zbadać. Ostrzegam Cię, jeśli jego były pan
zobaczy Phila na ulicy, będzie chciał znów mu zrobić krzywdę,
tylko tym razem zamęczy go na śmierć, w jakimś ustronnym miejscu.
-Nie
pozwolę mu samemu wychodzić. -Odparł Konstantine. -Nie będzie
sam, będę go bronił ze wszystkich sił.
-To
dobrze, z mojej strony również możesz liczyć na pomoc,
-Odpowiedział Adantin. -Cieszę się, że w Twoim życiu pojawił
się ktoś, kogo możesz chronić, oprócz Alexa.
-Nie
wiem, czy podołam. Z tego co słysze, doprowadzenie Phila do
względnej stabilizacji będzie niesamowicie trudne. Ja nie wiem czy
mam tyle cierpliwości. -Załamany szatyn nie czuł się na siłach,
żeby być ostoją dla malucha, wiedział, że będzie robił
wszystko, żeby Neko zaczął w miare funkcjonować, jednak bał się,
że popełni błędy, które zranią małego.
-Podołasz,
znam Cię nie od dziś. -Adantin nie miał wątpliwości, że jego
przyjaciel da sobie radę. Widział, jak podchodzi do Phila i czuł,
że między nimi rozwinie się coś pięknego.
Neko
spał bardzo zmęczony całym stresem związanym z badaniami. Jego
świadomość wracała tylko w momentach, kiedy ktoś zbliżał się
do drzwi jego pokoju. Kiedy do pomieszczenia weszli obaj mężczyźni
Phil na chwilę tylko otworzył oczy, a powieki mu ciążyły. Nie
miałby siły się nawet bronić, ale wziął słowa Konstantina do
serca. Zwłaszcza po tym pocałunku, Neko wiedział co on oznaczał,
oraz co tym samym mężczyzna chciał mu powiedzieć.
Czuły
szept szatyna przywrócił go do rzeczywistości
-Musimy
Ci założyć węflon do kroplówki. Wezmę Cię w ramiona, byś się
nie bał, dobrze?-Szeptał łagodnie Konstantine. Chłopak miauknął
tylko przytakująco i ponownie zamknął oczy. Wkucie nie było za
bardzo bolesne, na szczeście, ale pewnie i tak nie czułby bólu, z
powodu skrajnego wycięczenia wydarzeniami. Po chwili mężczyzna
delikatnie położył malca na łóżko, poprawiając jego poduszkę,
tak by leżał teraz wygodnie.
-Za
kilka dni, będziesz mógł zdjąc mu tę przywieszkę z uszka. Wtedy
smaruj mu raną tym olejkiem, dobrze? To leczniczy, kiedy jego
wnętrze się też zagoi, smaruj przez jakiś czas. Powinno pomóc.
-Adantin dał Konstantinowi dokładne wytyczne, odnośnie opiekowania
się Philem. Na pożegnanie dodał jeszcze jedną rzecz
-Porozmawiam
z lokalnymi władzami, żeby zrobiły coś w sprawie byłego pana
Phila. Ale nic nie obiecuję.
-Dziękuje.
-Odpowiedział wdzięczny mężczyzna. Kiedy jego przyjaciel wyszed,
szatyn uda się z powrotem do pokoju małego. Uchylił drzwi, by po
chwili wejść i usiąść obok łóżka Neko.
-Zaopiekuję
się Tobą, malutki. -O nic się nie bój. -Delikatnie pogłaskał
jego pyszczek.
Nazajutrz
Phil obudził się podłączony do kroplówki a obok niego leżał
parujący napój wzmacniający, pachniał bardzo ładnie. Nadal był
bardzo słaby, a bardzo chciał się umyć. Zastanawiał się, jak
sprawić, by Konstantine przyszedł do jego pokoju. Z braku
jakichkolwiek innych pomysłów, zaczął miauczeć, jednak nie
przeraźliwie, tylko bardziej oznajmująco, że już nie śpi. Po
chwili do przestronnego pokoju, z dużym oknem oraz łóżkiem z
baldachimem, wszedł mężczyzna, uśmiechając się.
-Już
nie śpisz... -Łagodnie się odezwał. Neko od dnia poprzedniego
nabrał trochę kolorów, dzięki kroplówkom i szybko podanym lekom.
-Tak...
Chciałbym się umyć...-Westchnął -Ale jeszcze nie dam rady sam...
-Dodał zawstydzony.
-Oczywiście,
że Ci pomogę, jeśli tego chcesz. O nic się nie martw, malutki.
-Odłączył go od kroplówki i wziął na kolana,biorąc napój
wzmacniający
-Napij
się najpierw, dobrze? -Przyłożył do ust Phila pachnący napar,
który chłopak wypił małymi łyczkami. Potem wziął go na ręce i
zaniósł do łazienki. Napuścił wodę do wanny uprzednio sadzając
go na sedesie, nie dodając do wody nic, wiedząc, że jak dostanie
się do jego ran to będzie go boleć.
Phil
próbował się rozebrać, jednak i tym razem nie dał sam sobie
rady, zostawił to Konstantinowi, który już po chwili wsadzał go
do wanny. Neko uwielbiał wodę, kiedy był mały lubił pluskać się
w niej godzinami, teraz jednak za bardzo go wszystko bolało, a on
nie miał zbyt dużo chęci do życia, a tym bardziej do radości z
małych rzeczy.
Konstantine
wziął gąbkę i mydełko. Nie chciał dotykać go rękami, mogłoby
to być zbyt bolesne dla małego. Już po chwili mył go delikatnie,
będąc bardzo ostrożnym, żeby nie zrobić mu krzywdy. Neko trochę
jeszcze był zawstydzony, zwłaszcza, kiedy mył go między nogami. A
to i tak nie było najgorsze. Potem przyszło smarowanie ran, również
w odbycie. Już wtedy Phil jęczał używając kociego języka, nie
mogąc pozbyć się strachu oraz bólu, po wydarzeniach, jakie go
spotkały. Mimo, że Konstantine starał się być bardzo delikatny,
nie był w stanie poradzić sobie z uciekającymi bioderkami chłopca.
-Malutki,
proszę, nie wierć się. Nie chcę, żeby Cię bolało bardziej niż
to konieczne. -Powiedział w końcu, lekko podirytowany.
-Prze...przepraszam,
już będę grzeczny-Pisnął chłopak. Zastygł, wgryzając ząbki w
poduszkę. Nie zagojone miejsce po kiełkach bolało niesamowicie, a
rany znów się otworzyły, zostawiając ślady krwi na poduszce.
Kiedy szatyn skończył go tam smarować, spojrzał na
przestraszonego Neko.
-Już
po bólu, przez kilka dni będzie piekło, a potem już będzie coraz
lepiej. -Spojrzał na poszewkę. -Phil... -Westchnął -Otwórz
pyszczek, nie musiałeś gryźć niczego, wiesz? -Przytulił go do
siebie. -Opatrzę Ci to i będziesz musiał teraz uważać, chcę jak
najszybciej wstawić Ci ząbki, żebyś mógł w pełni jeść i pić.
-Przepraszam
-Odparł smutno kot.
-No
już, nie przejmuj się i nie bój. Ja nie będę Cię karał ani
traktował jak niewolnika. Jesteś wolny i możesz tu mieszkać, ile
tylko chcesz. -Uśmiechnął się, psotnie zachaczając jego zdrowe
uszko. Uwielbiał to mięciutkie futerko. Ogonek Phila poruszył się
nieznacznie, jednak sprawiło mu to ból. Chłopak wtulił się w
niego ufnie, mrucząc pierwszy raz od bardzo dawna.
Kiedy
Neko mruczał, oznaczało to coś bardzo intymnego, przeznaczone dla
niewielu. Również był to dowód ufności do drugiej istoty. Mogli
poszczycić się tym tylko nieliczni, a Konstantina bardzo to
wzruszyło. Tym bardziej chciał chronić tego malca, który pomimo
tak krótkiej znajomości, oddał mu swoje zaufanie. Przez chwilę
trwali tak, aż do pokoju zajrzał Alex. Młodszy brat mężczyzny
widząc tę scenkę, był pewny, że malec stał się już kimś
bardzo ważnym dla starszego. Nie potrafił wyjaśnić tego, dlaczego
tak się stało, Konstantine nie był człowiekiem, który szybko i
łatwo wpuszczał innych do swojego serca, jednak ta krucha istota od
samego początku stała się dla niego kimś więcej.
Nie
przeszkadzając im więcej, wrócił do swojego pokoju, rozmyślając
nad wieloma rzeczami. Alex był zagorzałym przeciwnikiem
niewolnictwa Neko. Uważał je za cudowne istoty i sam nie miałby
nic przeciwko słodkiemu kotkowi w swoim łóżku, a także życiu.
Nie rozumiał, dlaczego ludzie postępują z nimi tak okrutnie.
Tak na początek. Wiesz, że nadużywasz słowa malutki? Widziałam go w tekście kilkadziesiąt razy.:))
OdpowiedzUsuńBiedny kotek faktycznie mocno oberwał. Przydałoby się dorwać właściciela i obedrzeć żywcem ze skóry. Konstantin jako opiekun musi wykazać wiele cierpliwości. Gorsze od fizycznych mogą okazać się rany psychiczne.
Ciekawy pomysł z pocałunkiem równości. Nie sądzę jednak, by ktoś tak skrzywdzony jak Phil dobrze przyjmował inny dotyk. Chyba trzeba na to sporo czasu.
Powtórzenia w tekście, typu 'malutki' mi nie przeszkadzały C: Według mnie dodawały tylko słodkości temu rozdziałowi C:
OdpowiedzUsuńCo do poprzedniego Pana, Phila... Jakbym go dorwała, żywego i w całości bym nie wypuściła :D (P.S. Poćwiartowanie liczy się do całości) Konstantin teraz musi opiekować się Nekosiem, żeby przestał się tak panicznie bać, choć w przeciwieństwie do ran fizycznych, które się zagoją, gorzej może być z ranami psychicznymi, aczkolwiek mam nadzieję, że sobie poradzi C: Pocałunek równości był wspaniały ale, tak samo jak Strega, sądzę, że Mały powinnien zareagować troskzę inaczej xD
Pozdrawiam i weny życze :D
taaaaaaaaaaakie słodziusie! Ja dalej liczę, że napiszesz dla mnie tamto. Świetnie piszesz ^^
OdpowiedzUsuńYuuki co napiszę? resztę tamtego opo? wszystko dokończę, tak jak obiecałam
Usuńale ja się nie mogę doczekać ... chcę już... ;-;
OdpowiedzUsuńYuuks jakie to miało byc opo? obiecuje, że po Neko, to będzie następne dokończone ok?
Usuń"Gdy miłość puka do drzwi" Już się nie mogę doczekać ^^
UsuńZarówno prolog jak i pierwszy rozdział zrobiły na mnie duże wrażenie. Co prawda wychwyciłam kilka zdań błędnych stylistycznie, ale przy ogóle to zaledwie krople w morzu. Co do treści mam nadzieje, że Phil będzie miał teraz dobrze. Konstantin wygląda, jakby naprawdę bardzo mu zależało na neko. Oby tak dalej. ;*
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńbiedny Phil, tak mocno oberwał, ale teraz już będzie tylko lepiej Konstanite się nim zaopiekuje..... jak mam ochotę zrobić coś okrutnego jego byłemu właścicielowi...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Pierwszy raz spotykam się z tego typu opowiadaniem, co nie zmienia faktu, że mi się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńTak mi szkoda Phila, taki biedny. Mam nadzieję, że Konstantine się nim zajmie. :D
~soul~