poniedziałek, 25 listopada 2013

Neko Heart Attack rozdział 1

Zapraszam, na pierwszy rozdział


Kiedy Konstantine wszedł z powrotem do pokoju, Neko spał smacznie, mężczyzna miał czas, by przyjrzeć się chłopakowi. Był mizernej postury, widocznie wygłodzony i zabiedzony. Ktoś musiał bardzo go skrzywdzić w przeszłości, to było widać. Zastawiał się jak można by mu pomóc. Napewno wstawienie nowych kłów, żeby Phil czuł się lepiej, kiedy tylko jego pyszczek się zagoi, Neko musiał przytyć i wyleczyć się ze wszystkich swoch ran oraz zaufać mu. To nie będzie łatwe, wiedział to mężczyzna, jednak warto spróbować. Phil wydawał mu się taki kruchy i delikatny.
-Panie, proszę daj mi jeszcze pospać... Nie patrz tak na mnie wyczekująco. -Jęknął chłopak, ruszając uchem.
-Spokojnie mały. Śpij jeszcze, przyniosłem Ci tylko jedzonko. -Odezwał się spokojnie Konstantine -Nie patrzę na Ciebie wyczekująco.-Dodał spokojnie.
-I tak nie mogę jeść- Odpowiedział sennie chłopak. -Boli mnie pyszczek. - Mężczyna przez chwilę myślał o tym i odrzekł
-Wstań na chwilę, pokaż mi te rany, dobrze?-Neko ostrożnie się podniósł, jako że miał poobijane pośladki i nie tylko je, usiadł bardzo krzywiąc się z bólu, jednak nie protestował. Tego też był nauczony, wykonywania rozkazów i nie wypytywanie się o nic. Otworzył buzię i pozwolił na wszystko co jego nowy „pan” mu robił. A ten tylko oglądał.
-Nie bój się mały, -Powiedział Konstantine, wyczuwając strach Phila. -Pójdziesz się umyć dobrze? A potem zabiorę Cię do mojego przyjaciela, który Cię obejrzy i spróbuje pomóc w zagojeniu się ran.
-To... znaczy że... muszę wyjść na dwór? -Zapytał przerażony Neko. Bardzo się bał, że spotka byłego właściciela i że ktoś znów go skrzywdzi.
-Nie ma się czego obawiać, znam go od dawna... Poza tym, będę przy Tobie i nie pozwolę Cię skrzywdzić.- Patrzył w złote oczy stworzenia
-Obiecujesz? -Zapytał Phil, mając chociaż trochę nadziei, że jego los może się odmienić.
-Obiecuję malutki. -Odpowiedział mu mężczyzna, uśmiechając się ciepło do niego.
Pokazał mu łazienkę i dał przybory do mycia, po chwili zostawił małego samego. Nie myślał być nawet przy myciu jednak zaznaczył, że jeśli chłopak będzie miał jakikolwiek problem z myciem czy innymi czynnościami, ma go wołać. Okazał się potrzebny dużo szybciej, niż się spodziewał. Phil miał problemy z prostymi czynnościami, jak rozebranie spodni i bokserek, a co dopiero z myciem swojego ciała. Ogon bolał go niesamowicie i za każdym razem, kiedy próbował nim machać jak to zwykle miał w zwyczaju, kiedy coś go denerwowało, teraz sprawiało mu za dużo problemów. W końcu zaczął ze złości i bezradności miauczeć pod nosem. W pewnym momencie wyszedł z łazienki i po chwili uchylił drzwi do pokoju, w którym znajdował się jego „pan”. Wszedł nie śmiało i wymamrotał, że potrzebuje pomocy.
-Potrzebuje pomocy...
-Oh, oczywiście. -Uśmiechnął się Konstantine i poszedł za nim do łazienki. Będąc już w niej pomógł się chłopakowi rozebrać i delikatnie posadził do wanny, tak by jego ogonek mógł teraz znaleźć sobie miejsce.
-Umyjesz mnie panie?-Szepnął nieśmiało. Był bardzo zastydzony i wszystko go bolało. Mężczyzna wział gąbkę i zaczął go myć, bardzo łagodnie. Patrzył na to pokiereszowane ciało, które zdrygało się przy każdym prawie dotyku.
-Kto Ci to zrobił? -Zapytał w końcu Konstantine. Sam nie wiedział, czy chciał znać odpowiedź. Jednak z jednej strony ciekawość i złość podsunęła mu to pytanie.
-Mój były pan... -Jęknął na samo wspomnienie. -Nie byłem posłuszny... i zanim mnie wygnał, pobił i nie tylko.
-Gwałcił Cie? -Zapytał w prost. Na samo to pytanie Neko się skulił i zaczął drżeć -Przepraszam, nie powinienem o to pytać...
-Tak... Robił to... -Odrzekł Phil, jego głos się łamał a łzy zebrały się w jego oczach.
-Ej, mały, nie masz się czego bać. Tutaj nic Ci nie będzie, naprawdę. -Szepnął patrząc czule na biedne stworzenie. Wiedział, że często musi go w tym utwierdzać i bronić przed każdym, kto będzie chciał go skrzywdzić.
*
Szedł ulicą podczas pochmurnego, deszczowego popołudnia. Jego kasztanowe kosmyki muskał wiatr, a krople spadały mu na twarz. Nie przeszkadzało mu to, uwielbiał spacerować podczas deszczu. Pogrążony w swoich myślach niewiele wdział wokół siebie. Uwagę chłopaka przykuł dopiero czyjś cichy jęk. Zauważył obok śmietnika wystającą spomiędzy starych gazet czyjąś drobną rękę, zdziwiony i zaciekawiony podszedł bliżej. Dopiero wtedy zobaczył zagrzebaną w papierach zakrwawioną postać, która przypominała mu kogoś, kogo kiedyś znał... Kto umarł samotnie porzucony właśnie w takim miejscu. To biedne stworzenie wyglądało niesamowicie żałośnie, prawdopodobnie szukało tutaj resztek jedzenia, czegokolwiek, czym mógłby się pożywić. Niestety, był zbyt wycieńczony by cokolwiek zrobić i padł tam gdzie przywiódł go głód. Konstantine nienawidził takiego okrucieństwa. Zdjął swój płaszcz, przykrył chłopaka, który wyglądał na strasznie zabiedzonego, miał najwyżej z 18 lat. Jego zakolczykowane ucho wskazywało na to, że miał pana, który prawdopodobnie wyrzucił chłopaka, kiedy się mu znudził. Ubrania Neko były liche i obdarte, a całe, prześwitujące przez nie ciało posiniaczone.
-Kto ci to zrobił maleńki? - Westchnął, dotknął nadgarstka dzieciaka, na szczęście jeszcze żył. Jak mógłby zostawić biedną istotę na pewną śmierć
*
Phil był tak słaby, że jego wybawca musiał nie tylko pomóc się mu ubrać, ale także nakarmić niczym dziecko. Zmatrwoiny Konstantin postanowił zabrać chłopca do najbliższego lekarza, który był jego przyjacielem. Musiał szybko go obejrzeć, zobaczyć jakie miał obrażenia oraz co mogło mu pomóc. Neko bardzo się bał i nieśmiało tulił się do ręki mężczyzny. Nie był zbyt wysoki, dodatkowo bał się wychodzić na dwór. Nie chciał spotkać swojego byłego pana, który pewnie zrobiłby mu teraz krzywdę po raz kolejny. Konstantine był jego wybawcą, jednak nie Phil nie wiedział, czy można mu ufać, znał go około doby.
-Um... Panie? -
-Konstantine, nie mów do mnie per „pan”. -Odrzekł -Co się stało?
-Konstantine... musimy wychodzić? Ja, nie chcę wychodzić...
-Boisz się prawda? -Westchnął -Rzeczywiście nie jesteś w najlepszej formie, to zamówie wizytę domową. -Spojrzał na chłopaka i uśmiechnął się. -A teraz w takim razie wracaj do łóżka, malutki. -Neko zrobił kilka kroków i omdlał, na szczęście mężczyzna go nie pozostawił samemu sobie i już po chwili Phil był w jego ramionach, niesiony pod ciepłą kołderkę. Pogłaskał jego chore uszko, niezwykle delikatnie, pragnąc by rany małego, nie tylko te fizyczne się zagoiły.

Phil obudził się, kiedy usłyszał za drzwiami głosy. Po chwili Konstantine wszedł do pokoju oznajmiając, że lekarz przyjechał, do pomieszczenia wszedł wysoki czarnowłosy mężczyzna o bardzo surowych rysach oraz ciemnych oczach. Nie był ubrany w kitel, jak większość jego kolegów, wiedział, że to mogłoby przerazić pacjenta. Neko widząc przybysza, od razu schował się pod łóżko, piszcząc przeraźliwie po kociemu. Trząsł się jak galareta. Bardzo bał się obcych ludzi, po tym jak jego ostatni pan zostawił go u bardzo okrutnego człowieka, na kilka dni za nieposłuszeństwo. Od tego czasu drżał na jakąkolwiek nową osobę. Nie uszło to uwadze Adantina, lekarza i przyjaciela Konstantina, który od razu odgadł w czym rzecz.
-Konstantine, przyjacielu, lepiej żebyś tu przyszedł. -Zawołał mężczyznę.-Twój podopieczny wpadł w panikę, co zrozumiałe bo mnie nie zna. Spróbuj go uspokoić, ja wrócę za chwilę, dobrze?
-Cholera, nie pomyślałem o tym, że mały może się bać. Oczywiście... zostanę przy nim. Poproś służącą, żeby zrobiła Ci herbatę, dobrze?
-Sam się mogę obsłużyć przecież. -Odpowiedział mężczyzna i wyszedł. Natomiast on podszedł do łóżka, chcąc uspokoić malca. Odkrył delikatnie kołdrę i wziął to przerażone stworzenie w swoje ramiona. Głaskał uspokajająco i szeptał
-Ci... nie ma się czego bać... To mój przyjaciel, on Ci krzywdy nie zrobi. Ja już Cię nie zostawię samego, przepraszam. -Phil tulił się do niego ufnie, skomląc po cichutku jeszcze przez chwile. -Będę przy Tobie, powiedz jak będziesz gotowy, to Adantin wejdzie, dobrze? -Malec skinął głową, nadal kurczowo trzymając się Konstantina, już nie był taki przerażony i nie trząsł się, jednak nadal bardzo się bał. Bardzo chciał, żeby ten obcy człowiek sobie poszedł, jak najszybciej
-Już... już może wejść...-Szepnął nadal tuląc się do mężczyzny -Ale zostaniesz, dobrze?
-Dobrze, zostanę.-Delikatnie pogłaskał policzek Neko. Po chwili wypuścił go z ramion i poszedł po przyjaciela. Kiedy weszli, chłopak wygramolił się z łóżka i nie pewnym krokiem podszedł do nich. Adantin uśmiechnął się delikatnie a Konstantine patrzył na malca również się uśmiechając, jednak był bardzo zatroskany.
Kiedy badanie się zaczęło, mężczyzną targały bardzo silne emocje. Dowiedział się tak wielu rzeczy, których wolał nie wiedzieć. Okrucieństwo byłego pana Phila było dla niego nie do pomyślenia. Bardzo współczuł małemu, musiał przeżyć prawdziwe piekło. Najgorsze jednak dopiero miało nastąpić.
-Phil -Odezwał się łagodnie lekarz,-Muszę zobaczyć Twój odbyt... -Powiedział spokojnie, na co chłopak przestraszył się nie na żarty.
-Ale...-Próbował protestować, jednak Konstantine się wtrącił
-Posłuchaj maleńki, Adantin musi Cię tam zbadać
-Ale... ale to będzie bardzo bolało -Na samo wspomnienie stosunków ze swoim byłym panem wzdrygnął się
-Adantin postara się być najdelikatniejszy jak tylko potrafi. Poza tym, ja będę obok Ciebie i nie pozwolę by stała Ci się krzywda. -Dodał mu otuchy mężczyzna. Przyjaciel Konstantina tym razem pozostawił tę kwestię jemu. Obserwował tylko jak męzczyzna próbuje uspokoić malucha i zrobiło mu się ciepło na sercu. Widział tę niesamowitą troskę i czułość w jego oczach. W końcu udało mu się przekonać Phila do tego ale obiecał, że będzie obok głaszcząc jego puszyste uszko i łepek. Neko położył się na łóżku i wypiął, patrząc w oczy Konstantina, ten od razu zaczął go dotykać uspokajająco, a Adantin zaczął badanie. Rozwarł pośladki i zobaczył widok dość żałosny. Wokół wejścia była masa strupków a kiedy po posmarowaniu palca wazeliną wsunął go poczuł jedną wielką zaciśniętą ranę. Phil gryzł swoje wargi a lekarz powiedział
-Spróbuj się rozluźnić, muszę zobaczyć co się tam dzieje. Konstantine spojrzał na cierpiącego kota i nie wiele myśląc zbliżył swoje usta do jego.
-Zaufaj mi -Szepnął i pocałował go delikatnie, zaskoczony Neko po chwili rozwarł wargi, wpuszczając go do środka i rozluźnił się znacznie, co dało Adantinowi możliwość zdabania go dokładnie. Szatyn skupił całą uwagę chłopaka na tym co robił i ze zdziwieniem odkrył, że maluch oddaje jego pocałunki. Wiedział, że Phil robi to z desperacji i potrzeby czułości oraz bezpieczeństwa. On sam chciał mu ukrucić mąk związanych z całym procesem. Pocałunek był bardzo ryzykownym posunięciem, jednak powszechnie było przyjęte, że Neko nie są całowane przez swoich panów, ponieważ jest to bardzo intymna czynność, oraz dowód nie tylko miłości ale i równości między osobami całującymi się. Żaden pan nie pozwoliłby sobie na coś takiego. O tym również wiedział Phil.
Ani się obejrzał a jego przyjaciel chrząknął znacząco, oznajmiając że badanie się skończyło.
-Już po wszystkim Phil. Byłeś bardzo dzielny. -Powiedział Konstantine. Uśmiechnął się do niego i zwrócił do przyjaciela
-Już wszystko?
-Tak, pyszczek jak się zagoi, można mu już wstawić kiełki, co do reszty porozmawiajmy na zewnątrz. -Nie chciał przy Neko o tym mówić. Szatyn doskonle zrozumiał to i po chwili wyszli. W tym czasie chłopak od razu schował się pod kołdrę.
Kiedy weszli do kuchni Adantin odwrócił się do niego.
-Posłuchaj mnie uważnie przyjacielu, wiem, kim jest człowiek, który był jego panem, widziałem ten znak u wielu kotów. Ten facet słynie z okrutności, ale to co zrobił z tym małym było wyjątkowo podłe. W całej mojej karierze nie widziałem Neko aż tak skrzywdzonego, fizycznie oraz psychicznie. Poza połamanymi żebrami, wyrywanymi żywcem ząbkami, oraz różnymi okrucienstwami Phil ma w odbycie jedną wielką głęboką ranę. Nie chcę nawet sobie wyobrażać to, co mu tam robił, a Ty nie chcesz tego wiedzieć.
-Jest aż tak źle?
-Gwałcenie rozżażonym prętem, jest jednym z wielu zabiegów jakie na nim stosowano. Reszty nie chcesz wiedzieć... -Widział przerażenie i grymas na twarzy mężczyzny. -Na szczęście nie wdało się zakażenie, proszę, wykup tę receptę i smaruj mu tą maścią wnętrze trzy razy dziennie.
-Co mu zapisałeś? -Zapytał Konstantine, zerkając na zapisaną kartkę
-Antybiotyki i kroplówki, węflon założymy za chwilę. Ten mały potrzebuje wyjątkowo dużo opieki i czułości, cieszę się, że postawiłeś między wami znak równości. Nawet jeżeli to było po to, by pozwolił mi się zbadać. Ostrzegam Cię, jeśli jego były pan zobaczy Phila na ulicy, będzie chciał znów mu zrobić krzywdę, tylko tym razem zamęczy go na śmierć, w jakimś ustronnym miejscu.
-Nie pozwolę mu samemu wychodzić. -Odparł Konstantine. -Nie będzie sam, będę go bronił ze wszystkich sił.
-To dobrze, z mojej strony również możesz liczyć na pomoc, -Odpowiedział Adantin. -Cieszę się, że w Twoim życiu pojawił się ktoś, kogo możesz chronić, oprócz Alexa.
-Nie wiem, czy podołam. Z tego co słysze, doprowadzenie Phila do względnej stabilizacji będzie niesamowicie trudne. Ja nie wiem czy mam tyle cierpliwości. -Załamany szatyn nie czuł się na siłach, żeby być ostoją dla malucha, wiedział, że będzie robił wszystko, żeby Neko zaczął w miare funkcjonować, jednak bał się, że popełni błędy, które zranią małego.
-Podołasz, znam Cię nie od dziś. -Adantin nie miał wątpliwości, że jego przyjaciel da sobie radę. Widział, jak podchodzi do Phila i czuł, że między nimi rozwinie się coś pięknego.

Neko spał bardzo zmęczony całym stresem związanym z badaniami. Jego świadomość wracała tylko w momentach, kiedy ktoś zbliżał się do drzwi jego pokoju. Kiedy do pomieszczenia weszli obaj mężczyźni Phil na chwilę tylko otworzył oczy, a powieki mu ciążyły. Nie miałby siły się nawet bronić, ale wziął słowa Konstantina do serca. Zwłaszcza po tym pocałunku, Neko wiedział co on oznaczał, oraz co tym samym mężczyzna chciał mu powiedzieć.
Czuły szept szatyna przywrócił go do rzeczywistości
-Musimy Ci założyć węflon do kroplówki. Wezmę Cię w ramiona, byś się nie bał, dobrze?-Szeptał łagodnie Konstantine. Chłopak miauknął tylko przytakująco i ponownie zamknął oczy. Wkucie nie było za bardzo bolesne, na szczeście, ale pewnie i tak nie czułby bólu, z powodu skrajnego wycięczenia wydarzeniami. Po chwili mężczyzna delikatnie położył malca na łóżko, poprawiając jego poduszkę, tak by leżał teraz wygodnie.
-Za kilka dni, będziesz mógł zdjąc mu tę przywieszkę z uszka. Wtedy smaruj mu raną tym olejkiem, dobrze? To leczniczy, kiedy jego wnętrze się też zagoi, smaruj przez jakiś czas. Powinno pomóc. -Adantin dał Konstantinowi dokładne wytyczne, odnośnie opiekowania się Philem. Na pożegnanie dodał jeszcze jedną rzecz
-Porozmawiam z lokalnymi władzami, żeby zrobiły coś w sprawie byłego pana Phila. Ale nic nie obiecuję.
-Dziękuje. -Odpowiedział wdzięczny mężczyzna. Kiedy jego przyjaciel wyszed, szatyn uda się z powrotem do pokoju małego. Uchylił drzwi, by po chwili wejść i usiąść obok łóżka Neko.
-Zaopiekuję się Tobą, malutki. -O nic się nie bój. -Delikatnie pogłaskał jego pyszczek.

Nazajutrz Phil obudził się podłączony do kroplówki a obok niego leżał parujący napój wzmacniający, pachniał bardzo ładnie. Nadal był bardzo słaby, a bardzo chciał się umyć. Zastanawiał się, jak sprawić, by Konstantine przyszedł do jego pokoju. Z braku jakichkolwiek innych pomysłów, zaczął miauczeć, jednak nie przeraźliwie, tylko bardziej oznajmująco, że już nie śpi. Po chwili do przestronnego pokoju, z dużym oknem oraz łóżkiem z baldachimem, wszedł mężczyzna, uśmiechając się.
-Już nie śpisz... -Łagodnie się odezwał. Neko od dnia poprzedniego nabrał trochę kolorów, dzięki kroplówkom i szybko podanym lekom.
-Tak... Chciałbym się umyć...-Westchnął -Ale jeszcze nie dam rady sam... -Dodał zawstydzony.
-Oczywiście, że Ci pomogę, jeśli tego chcesz. O nic się nie martw, malutki. -Odłączył go od kroplówki i wziął na kolana,biorąc napój wzmacniający
-Napij się najpierw, dobrze? -Przyłożył do ust Phila pachnący napar, który chłopak wypił małymi łyczkami. Potem wziął go na ręce i zaniósł do łazienki. Napuścił wodę do wanny uprzednio sadzając go na sedesie, nie dodając do wody nic, wiedząc, że jak dostanie się do jego ran to będzie go boleć.
Phil próbował się rozebrać, jednak i tym razem nie dał sam sobie rady, zostawił to Konstantinowi, który już po chwili wsadzał go do wanny. Neko uwielbiał wodę, kiedy był mały lubił pluskać się w niej godzinami, teraz jednak za bardzo go wszystko bolało, a on nie miał zbyt dużo chęci do życia, a tym bardziej do radości z małych rzeczy.
Konstantine wziął gąbkę i mydełko. Nie chciał dotykać go rękami, mogłoby to być zbyt bolesne dla małego. Już po chwili mył go delikatnie, będąc bardzo ostrożnym, żeby nie zrobić mu krzywdy. Neko trochę jeszcze był zawstydzony, zwłaszcza, kiedy mył go między nogami. A to i tak nie było najgorsze. Potem przyszło smarowanie ran, również w odbycie. Już wtedy Phil jęczał używając kociego języka, nie mogąc pozbyć się strachu oraz bólu, po wydarzeniach, jakie go spotkały. Mimo, że Konstantine starał się być bardzo delikatny, nie był w stanie poradzić sobie z uciekającymi bioderkami chłopca.
-Malutki, proszę, nie wierć się. Nie chcę, żeby Cię bolało bardziej niż to konieczne. -Powiedział w końcu, lekko podirytowany.
-Prze...przepraszam, już będę grzeczny-Pisnął chłopak. Zastygł, wgryzając ząbki w poduszkę. Nie zagojone miejsce po kiełkach bolało niesamowicie, a rany znów się otworzyły, zostawiając ślady krwi na poduszce. Kiedy szatyn skończył go tam smarować, spojrzał na przestraszonego Neko.
-Już po bólu, przez kilka dni będzie piekło, a potem już będzie coraz lepiej. -Spojrzał na poszewkę. -Phil... -Westchnął -Otwórz pyszczek, nie musiałeś gryźć niczego, wiesz? -Przytulił go do siebie. -Opatrzę Ci to i będziesz musiał teraz uważać, chcę jak najszybciej wstawić Ci ząbki, żebyś mógł w pełni jeść i pić.
-Przepraszam -Odparł smutno kot.
-No już, nie przejmuj się i nie bój. Ja nie będę Cię karał ani traktował jak niewolnika. Jesteś wolny i możesz tu mieszkać, ile tylko chcesz. -Uśmiechnął się, psotnie zachaczając jego zdrowe uszko. Uwielbiał to mięciutkie futerko. Ogonek Phila poruszył się nieznacznie, jednak sprawiło mu to ból. Chłopak wtulił się w niego ufnie, mrucząc pierwszy raz od bardzo dawna.
Kiedy Neko mruczał, oznaczało to coś bardzo intymnego, przeznaczone dla niewielu. Również był to dowód ufności do drugiej istoty. Mogli poszczycić się tym tylko nieliczni, a Konstantina bardzo to wzruszyło. Tym bardziej chciał chronić tego malca, który pomimo tak krótkiej znajomości, oddał mu swoje zaufanie. Przez chwilę trwali tak, aż do pokoju zajrzał Alex. Młodszy brat mężczyzny widząc tę scenkę, był pewny, że malec stał się już kimś bardzo ważnym dla starszego. Nie potrafił wyjaśnić tego, dlaczego tak się stało, Konstantine nie był człowiekiem, który szybko i łatwo wpuszczał innych do swojego serca, jednak ta krucha istota od samego początku stała się dla niego kimś więcej.

Nie przeszkadzając im więcej, wrócił do swojego pokoju, rozmyślając nad wieloma rzeczami. Alex był zagorzałym przeciwnikiem niewolnictwa Neko. Uważał je za cudowne istoty i sam nie miałby nic przeciwko słodkiemu kotkowi w swoim łóżku, a także życiu. Nie rozumiał, dlaczego ludzie postępują z nimi tak okrutnie. 

10 komentarzy:

  1. Tak na początek. Wiesz, że nadużywasz słowa malutki? Widziałam go w tekście kilkadziesiąt razy.:))
    Biedny kotek faktycznie mocno oberwał. Przydałoby się dorwać właściciela i obedrzeć żywcem ze skóry. Konstantin jako opiekun musi wykazać wiele cierpliwości. Gorsze od fizycznych mogą okazać się rany psychiczne.
    Ciekawy pomysł z pocałunkiem równości. Nie sądzę jednak, by ktoś tak skrzywdzony jak Phil dobrze przyjmował inny dotyk. Chyba trzeba na to sporo czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powtórzenia w tekście, typu 'malutki' mi nie przeszkadzały C: Według mnie dodawały tylko słodkości temu rozdziałowi C:
    Co do poprzedniego Pana, Phila... Jakbym go dorwała, żywego i w całości bym nie wypuściła :D (P.S. Poćwiartowanie liczy się do całości) Konstantin teraz musi opiekować się Nekosiem, żeby przestał się tak panicznie bać, choć w przeciwieństwie do ran fizycznych, które się zagoją, gorzej może być z ranami psychicznymi, aczkolwiek mam nadzieję, że sobie poradzi C: Pocałunek równości był wspaniały ale, tak samo jak Strega, sądzę, że Mały powinnien zareagować troskzę inaczej xD
    Pozdrawiam i weny życze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. taaaaaaaaaaakie słodziusie! Ja dalej liczę, że napiszesz dla mnie tamto. Świetnie piszesz ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yuuki co napiszę? resztę tamtego opo? wszystko dokończę, tak jak obiecałam

      Usuń
  4. ale ja się nie mogę doczekać ... chcę już... ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yuuks jakie to miało byc opo? obiecuje, że po Neko, to będzie następne dokończone ok?

      Usuń
    2. "Gdy miłość puka do drzwi" Już się nie mogę doczekać ^^

      Usuń
  5. Zarówno prolog jak i pierwszy rozdział zrobiły na mnie duże wrażenie. Co prawda wychwyciłam kilka zdań błędnych stylistycznie, ale przy ogóle to zaledwie krople w morzu. Co do treści mam nadzieje, że Phil będzie miał teraz dobrze. Konstantin wygląda, jakby naprawdę bardzo mu zależało na neko. Oby tak dalej. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    biedny Phil, tak mocno oberwał, ale teraz już będzie tylko lepiej Konstanite się nim zaopiekuje..... jak mam ochotę zrobić coś okrutnego jego byłemu właścicielowi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy raz spotykam się z tego typu opowiadaniem, co nie zmienia faktu, że mi się bardzo podoba.
    Tak mi szkoda Phila, taki biedny. Mam nadzieję, że Konstantine się nim zajmie. :D
    ~soul~

    OdpowiedzUsuń